L
U
D
Z
I
E
I
I
D
E
3
E
MASOŃSKI
EKUMENIZM
A D A M
W I T O L D
W Y S O C K I
W MASONERII WSZYSTKO JEST SYMBOLEM. JEŚLI PRAWDĄ JEST,
ŻE PIERWSZYMI WOLNYMI MULARZAMI BYLI BUDOWNICZOWIE
GOTYCKICH KATEDR, TO UDOKUMENTOWANĄ PRAWDĄ JEST I TO,
ŻE BUDUJĄC TE KATEDRY, POSŁUGIWALI SIĘ ONI WYKUWANYMI
NA ŚCIANACH TAJEMNYMI, SYMBOLICZNYMI ZNAKAMI,
ZROZUMIAŁYMI TYLKO DLA ODPOWIEDNIO WTAJEMNICZONYCH
CZELADNIKÓW I MISTRZÓW. NIE DZIWMY SIĘ, ŻE WYBÓR
TAKICH SEKRETNYCH SYMBOLI, ZACHOWANYCH NA MURACH
HISTORYCZNEJ, WIEDEŃSKIEJ KATEDRY ŚW. STEFANA ZNALAZŁ SIĘ
NA OKŁADCE AUSTRIACKIEGO, LIBERALNEGO PISMA „ECKSTEIN”
(WWW.DOMBAUWIEN.AT, SIEHE DOWNLOADS: BERICHT DES
DOMBAUMEISTERS 2006).
„E
ckstein” to po niemiecku „Kamień Węgielny”.
Z redakcją tego masońskiego pisma redakcja
„Wolnomularza Polskiego” zna się i przyjaźni od
lat. Tym razem bardzo zainteresował i zainspirował nas artykuł
wstępny pióra br:. Marco PM zatytułowany Mehrsprachigkeit,
czyli Wielojęzyczność. Cytujemy w całości:
W I E L O J Ę Z Y C Z N O Ś Ć
W
iększość dzieci na tym świecie dorasta, posługując się tylko jednym językiem. Ale niektóre dzieci mają rodziców mówiących
różnymi językami. Jeśli każde z nich będzie mówić do dziecka po swojemu, to dziecko oba te języki przyswoi sobie jako
„ojczyste”. Ale nie brak ponoć i dzieci „trójjęzycznych”! Takie dzieci mają niezwykłą przewagę nad tymi, które uczą się dopiero
później posługiwać drugą mową, którą ich mózgi rejestrują później.
Nie inaczej dzieje się to w odniesieniu do masońskich neofitów. Ryt to mowa, czyli język, który wpajamy naszym uczniom
przez pierwszych sześć miesięcy. Możemy więc decydować, czy chcemy ich wychować w sposób jedno- czy wielojęzyczny. Jeśli
pozwolimy naszym uczniom już wkrótce po przyjęciu, aby mogli odwiedzać inne loże, także takie, które pracują w innym rycie
niż nasz, to będą oni masonami „wielojęzycznymi”. Jeśli im tego zabronimy, to inny ryt pozostanie dla nich językiem obcym.
Dzieci dorastające wielojęzycznie uczą się mówić nieco dłużej, nawet o kilka miesięcy, ale
mogą za to mówić dwoma a nawet trzema językami i uznawać każdy z nich za swój język
„ojczysty”. W ich mózgach funkcjonują jednocześnie dwa systemy. I w obu dziecko czuje się
jak w domu.
Masońscy neofici mogą początkowo nieco się w tym gubić, nim nauczą się nowej, rytualnej
„mowy”. Poznają jednak lepiej specyfikę każdego z rytów. I będą mogli łatwiej zrozumieć to,
co w nich jest różne, a co jest wspólne. Notabene, w żadnym wypadku nie patrzymy jednak
na masońskich uczniów jak na dzieci.
Jeśli wychowamy ich w duchu wierności tylko do naszego języka „ojczystego”, to pozbawimy ich właściwie możliwości wczesnego poznania istoty tego, czym jest tolerancja. Ten czas
wolnomularskiego wychowania ma tak podstawowe znaczenie, gdyż ustala to, co uznamy
później za normalne i ważne dla wszystkich. Ta normalność określa także nasze preferencje.
Dlatego tak trudno stawiać je pod znakiem zapytania.
Tolerancja bez znaków zapytania w odniesieniu do własnej normalności nie jest jednak możliwa.
W
O
L
N
O
M
U
L
A
R
Z
P
O
L
S
K
I
L
A
T
O
2
0
1
2
•
N
U
M
E
R
5
1