Wilk Kulturalny Wilk Kulturalny Listopad 2018 | Page 88

Dla mnie bomba, bo oba bardzo lubię. Uroczy jest „I Got Married”, ale jeszcze lepsze wrażenie robi Mastodonowy „The Hotspur”. Boss Keloidowe rejony panowie znów odwiedzają „Reown”, z kolei wokale ponownie skręcają w stronę Geddy'ego Lee. Na deser jeszcze bonusowy „Shallow Water” wracającym bardziej do alternatywy jaką powinno puszczać się w radiu, ale na finał dociążąjąc zjazd w ciemność gęstym brudnym tonem gitary. Nie mogę też zapomnieć o genialnej okładce, nawiązującej z kolei jakby od niechcenia do tej z płyty Piniol o której pisaliśmy jakiś czas temu na blogu. Ucztujące ptaszyska z rogami i wąż wijący się gdzieś pod ich żerowiskiem – niezłe zobrazowanie tego, jak Terminus funkcjonuje jako zmyślny podpatrywacz różnych elementów muzycznych i rozwiązań kompozycyjnych. Tak, Terminus żongluje różnymi brzmieniami i gatunkami oraz w żadnym wypadku nie można mówić o oryginalności, ale mało który zespół patrząc na doświadczonych kolegów potrafi brzmieć tak przekonująco i porywająco, nie popadając w zbytnie naśladownictwo czy kopiowanie. Tak, słyszeliście zapewne takiego grania na pęczki i to nawet w lepszym wykonaniu, ale zapewne większość z Was przyzna, że daje muzyka tej grupy mnóstwo radochy. Nie przynosi też Terminus żadnej rewolucji, ale nie o to chodzi w ich graniu. Nie jest to też granie wybitne, ale na pewno robiące dobre wrażenie i pokazujące, że konsolidując progresywne i gęste sludge'owe elementy można zrobić alternatywne, radiowe i potencjalne hiciory. Ocena (dla obu): Pierwsza Kwadra 87