Szkatułkowa specyfika opowieści przypomina o
innym klasyku japońskiego kina „Rashomon”
Kurosawy, a sam film genialnie koresponduje z
estetyką japońskiej sztuki filmowej historyczno-
kostiumowej definiowanej jako Jidaigeki, inaczej
jednak niż u Kurosawy obraz Kobayashiego bardziej
skupia się na sferze psychologicznej wokół
bohaterów, a treść ma charakter krytyczny i
refleksyjny, stojący w opozycji do filmowego świata
Kurosawy, który prezentował etos samuraja w
kontekście kodeksu bushido jako zbiorze
najwyższych wartości. Koyabashi tymczasem nie
stroni od krytyki tego etosu, jego rozbierania i
wytykania błędów, które doprowadzały do wypaczeń
i rozlewu krwi. Sam obraz jest zresztą bardzo
przemyślany, sprawnie zrealizowany a kolejne ujęcia
zachwycają nawet dzisiaj plastyką i estetyką, nawet
wówczas gdy kamera podążą po twarzach aktorów
grających charakterystycznie dla japońskiego kina z
nieco teatralną manierą, ale na szczęśce bez
szarżowania czy zbytniej krzykliwości, także pod
względem emocjonalnym. Te silnie wywołuje także
rezygnacja z linearności, decyzja o wprowadzeniu
kilku narratorów i podzieleniu historii na segmenty
opowiadane przez kolejne postacie.
52