Przecież to miał być horror, a nie jakiś dramat – powie wtedy. I tu po
części ma rację, bo dystrybutorzy niejednokrotnie, by trafić do
szerszego grona odbiorców, przekłamują w zapowiedziach Przykład:
To przychodzi po zmroku. Miał być horror w klimatach post-apo, a
wyszedł dramat z elementami grozy. Skucha. A winni są jak zwykle
Bogu ducha winni twórcy.
Jednak najbardziej przerażającą obserwację zostawiłem na koniec.
Skoro nowa fala kina grozy tak zręcznie hiperbolizuje ludzkie słabości,
to czemu nie chcemy jej zrozumieć? Nie chcę mi się wierzyć, że
widzowie, którzy tak krytycznie wypowiadali się na temat
omawianych filmów, nie znaleźli w nich nawet minimalnego odbicia
własnych przeżyć. Większość ukazywanych przez twórców
problemów jest bardzo przyziemna, ale ukazana za pomocą
nieoczywistych zabiegów filmowych. Nie znaczy to jednak, że przez
ten eklektyzm i wielogatunkowość, każda z opowieści traci na
intymności, a tym bardziej strachu. Wręcz przeciwnie. Czy będzie to
odkrywanie własnej seksualności, czy utrata bliskiej osoby – wszystko
tak naprawdę można umieścić w ramach horroru. A to, co wywołuje u
nas autentyczną (z)grozę, zawsze będziemy trzymali na dystans.
41