Nawiedza mnie nawet w snach, czy też raczej koszmarach.
Całkiem niedawno, a w każdym razie kiedy istniał jeszcze
zespół Hey, śniło mi się na przykład że jakimś cudem
trafiłem na ich koncert. Był to jakiś wernisaż który
Nosowska z zespołem uświetniali najpierw grając set
złożony ze swoich największych przebojów, a potem
ogłaszając, że teraz puszczą swój premierowy materiał
pod postacią jakiś nieskładnych elektronicznych
pseudodźwięków, które dodatkowo zamiast wokalu
Nosowskiej zostały okraszone wypowiedziami przyszłego
wówczas premiera Morawieckiego. Do dziś nie wiem co
jest gorsze – głos Nosowskiej czy bełkot człowieka który
nie jest godzien żeby nazywać się premierem naszego
kraju. Zostawmy jednak poglądy polityczne. Innym razem,
bo już przy okazji najnowszego solowego wydawnictwa
Nosowskiej „Basta”, które miało swoją premierę parę dni
temu, obudziłem się zlany potem bo przyśniła mi się jej
twarz.Jest ona dla mnie bardziej przerażająca niż Magda
Gessler z której lubię pośmiać, ale jej wygląd mnie
totalnie nie obchodzi. Nosowska też mnie nie obchodzi,
nie słucham jej i wcale nie zamierzam. Nie kwestionuję jej
znaczącego wkładu w feminizm czy mocne teksty, ale nie
rusza mnie kompletnie, a przynajmniej nie w sensie
muzycznym, ani artystycznym. Rusza mnie tylko pod tym
względem, że nie mogę na nią patrzeć, myślenie sprawia
ból i nie wiem czemu tak się dzieje. Zostawmy nawet ją.
34