SKALNA TIMES 1-2017/2018 (5) | Page 16

KAT-Oddech Wymarłych Światów Są tematy których po prostu się nie porusza. Są rzeczy o których się nie mówi. Są ludzie o których istnieniu wiedzą tylko Ci, którzy chcą o nich wiedzieć. Słowo kluczowe w tych sytuacjach to kontrowersja… Tak samo też jest w muzyce. Kontrowersja czy to instrumentalna, czy tekstowa narzuca pewne stereotypy i stwarza grupkę zawzięcie broniącą danego wykonawcy i sypiącą z rękawa argumentami, że ludzie powszechnie krytykujący dany gatunek są w wielkim błędzie. Dobrze; najbardziej nietypowy wstęp do recenzji mam już za sobą, zatem pozwolę sobie przybliżyć najbardziej nietypowego bohatera mych wszystkich recenzji. KAT… perła w środowisku polskiego metalu, mająca na pokładzie genialnego wioślarza i kapitana będącego nie tyle wokalistą co poetą. Poetą, który swe dzieła prezentuje w tak nietypowy sposób, że nie każdy potrafi zrozumieć fenomen tego zespołu. Osoba o której mówię, to naturalnie Roman Kostrzewski, który wspólnie z Piotrem Luczykiem stworzył zespół(dziś niestety to namiastka) uznawany za legendę polskiego metalu. Recenzja, którą dziś piszę to ocena ich największego dzieła i mojego ulubionego albumu. Oddech wymarłych światów, bo o nim mowa, to album, który zawsze był dla mnie nie do zniesienia. I dziś uważam, że do tej muzyki trzeba nie tyle dojrzeć, ale zrozumieć jej przekaz. Omijając szerokim łukiem pasmo kontrowersji obiecuję, że skupię się głównie na warstwie muzycznej; a warstwę tekstową omówię ogólnie. No właśnie… teksty, nie oszukujmy się, Roman Kostrzewski jest osobą o bardzo specyficznych poglądach. W swoich tekstach, niemal w stu procentach opiera się na tematach krytykujących i kościół i religię. Ale na tym kończę swoją miniopinię, a zainteresowanych odsyłam do zapoznania się z twórczością zespołu, bo warto!. Trzeba zaznaczyć, że Romuś jest wybitnym wokalistą i tekściarzem. Sam identyfikuję się jako jego fan, bez względu na kontrowersję wynikającą z jego piekielnych tekstów oraz krzyczącego głosu! Co do muzyki to można by ją opisać trzema słowami: Metallica, Metallica, i jeszcze raz Metallica. Dosłownie jedna inspiracja goni drugą. Sęk w tym, że ta inspiracja niesie za sobą swą oryginalność; nie tyle na rynku światowym, ale na polskim. Piotr Luczyk wyraźnie upodobał sobie dwie piosenki Metalliki: Welcome Home Sanitarium i