Przegląd Archiwalno-Historyczny 2 (2015) | Page 56

56 ks. Dominik Kubicki Można by podnieść w stosunku do całościowej powyższej kwestii błędnego inteligibilnego fundamentu nowożytności, że nie tyle bez wyczerpującego i ostatecznego przezwyciężenia owej dychotomii na – z jednej strony – jakąś bliżej nieokreśloną metafizyczność, z drugiej zaś – na pragmatyczność i zewnętrzność wydarzającej się rzeczywistości physis świata, ale także bez rozpoznania kontemplatywnej sprawności człowieczego podmiotu – rozpoznawania ostatecznych przyczyn rzeczywistości physis, której sobą doświadcza i przeżywa na sposób dogłębniejszy i bardziej pełny, losy cywilizacyjne społeczeństw Zachodu w ich fundacyjnej istotności, niezwykłości i niepowtarzalności stają pod znakiem zapytania, a społeczeństwa czynione globalnymi pozostają skazane na karłowacenie ducha cywilizacyjnego. Innymi słowy, losy całego Zachodu – co jeszcze bardziej dobitnie współcześnie uwyraźnia się – zależą od tego, czy potrafi przezwyciężyć błędy fundujące „duchowość” nowożytną. Po tymże nakreśleniu szerszej perspektywy pozwolimy sobie przejść do uwydatnienia istoty myśli historiozoficznej Cieszkowskiego. Ale zanim to uczynimy, nie sposób nie przywołać i  nie przypomnieć – przynajmniej w  schemacie – konstrukcji świata nowożytności europejskiej, czyli tego, – oprócz tego, że opierał się na zasadach bezwzględnej polityki53, opisanej w Il Principe Nicolò Machiavellego, to przede wszystkim stanowił zinterpretowanie Platońskiej Idei, pojmując go w kategorii „świat cieni”, który w istocie należało rozumieć jako niebyt. W kontekście odrzuconego rozumienia arystotelesowo-akwinatowego rozpoznania świata w kategoriach materii pierwszej i „ustanowionego” w koncepcji Kartezjańskiej (epistemologicznego) rozdziału między podmiotem i przedmiotem, materią i duchem – podmiotowym „Ja” i światem nie-„Ja”, a więc w kontekście zwłaszcza prób bardziej konkretnego „podążania” perspektywą interpretacji platońskiej, czyli materią zmysłową Kanta bądź dopuszczaniem czegoś irracjonalnego w rzeczywistości przez Schellinga, „wzniesione” na Plotynowej materii – „odpadku” Bóstwa, przekonanie Hegla, że myśl i rzecz pozostają tym samym (resp. identyfikują się), przekraczając w sumie transcendentalny idealizm, stanowiły bardzo atrakcyjną perspektywę dla ówczesnych myślicieli. Nie dostrzegano wówczas jeszcze negatywnych kons ekwencji tego nad wyraz ostrego (resp. skrajnego) idealizmu ontologicznego, który nakazywał konsekwentnie rozpoznać, iż w  rzeczy samej świat jest całkowicie przezroczysty dla myśli – w sensie, że nie ma w nim niczego, co nie można by ująć w pojęcia. w  zewnętrzności i  wewnętrzności (w uproszczeniu) physis, która nie okazuje się być zrodzona wraz z człowiekiem i nie wyczerpuje się, nie znika czy nie odchodzi wraz z nim, a szerzej – z człowieczymi oikoumene (por. G.M.A. Grube, Plato’s Thought, Methuen 1935, s. 150). 53 Czyli „dziel i rządź”, „cel uświęca środki” itd.