Przegląd Archiwalno-Historyczny 1 (2014) | Page 77

Szymon Askenazy – szkic do portretu historyka neoromantycznego 77 które chciało w  ten sposób uczcić jubileusz Uniwersytetu Jagiellońskiego38. Rychło okazało się, że Zjazd ten miał dla nauki polskiej szczególne znacze­ nie, zwłaszcza w zakresie refleksji teoretycznej i metodologicznej nad histo­ rią. Referaty, które wygłosił Askenazy podczas obrad o historii politycznej, poświęcone były epoce saskiej i porozbiorowej. Zwracały one uwagę uczest­ nikom Zjazdu, w  jakim kierunku powinna rozwijać się polska myśl histo­ ryczna, jakie obszary dziejów powinni badacze przeanalizować i opracować. Mówił więc Askenazy tak: „Jest czas najwyższy wziąć się nareszcie na całej linii, z całym impetem do pełnej i szczerej roboty naukowej koło dziejów po­ rozbiorowych. Są one u nas i tylko u nas ciągle uważane niemal za współ­ czesność jeszcze jakoby niedojrzałą dla umiejętnych badań; są ciągle ostroż­ nie omijane, niby czysta, jeszcze jakoby żarząca się polityka. To jest złudzenie [...] Tutaj jest szeroka szczerba pomiędzy nauką a życiem [...], którą potrzeba wypełnić. Potrzeba nieodbicie i niezwłocznie dla dwóch mianowicie naczel­ nych powodów. Potrzeba nasamprzód, i to główna, dla oświecenia własnego ogółu. W wy­ czerpujących, metodycznych, a na wskroś rzeczowych badaniach nad epoką, o której mowa, on powinien odnaleźć nareszcie złożony tam dla niego obfity zasób wielolicznych, tak drogo okupionych, a tym szacowniejszych doświad­ czeń [...]. Potrzeba, po wtóre, i to także dosyć ważna, dla oświecenia obcych. Euro­ pejska wytwórczość naukowa w zakresie dziejów, tzw. najnowszych, tj. od­ powiadających porozbiorowym, ostatnimi czasy wzmogła się niesłychanie i  wzmaga się coraz bardziej. Na szalę historycznego sądu o  tych dziejach Niemcy, Rosjanie, Francuzi rzucają bez przerwy całe łaszty imponujących wydawnictw i opracowań źródłowych największej wagi. My sami tylko nie kładziemy nic, albo prawie nic. Jesteśmy tutaj nie tylko zdystansowani, ale po prostu nieobecni [...]. Skutki takiego stanu rzeczy są oczywiście opłakane [...]. W  nauce, jak i  gdzieindziej, trudno wymagać, dzisiejszymi zwłaszcza cza­ sy, sprawiedliwości zaocznej. Zaś dotychczas, przed forum historiografii po­ wszechnej, najżywotniejsze sprawy nowoczesnych dziejów naszych wywoły­ wane i sądzone są zaocznie [...]”39. Takie słowa w ustach młodego jeszcze, bo trzydziestopięcioletniego wów­ czas Askenazego, brzmiały zapewne poważnie i dostojnie. Były one przeja­ wem jego dużej odwagi cywilnej i niezależności poglądów, które formułował. Reprezentował przecież Askenazy na Zjeździe grupę historyków średniego pokolenia, do którego zaliczyć można także: Wiktora Czermaka (Uniwersytet Jagielloński), Stanisława Estreichera (Uniwersytet Jagielloński), Jana Kocha­ nowskiego (Warszawa), Wilhelma Feldmana (Uniwersytet Jagielloński) i in. 38 R. Przelaskowski, dz. cyt., s. 174. za B. Pawłowski, Szymon Askenazy, „Kwartalnik Historyczny” 1935,  r. 49, s.  548- 39 Cyt. -549.