zawracanie na ręcznym.
- Przetestujemy sobie zamiatarkę - powiedział
dowódca.
Wreszcie zmusiłem się do otwarcia oczu. Zo-
baczyłem, że jestem na podłodze. Z prawej
strony stała ławka z oparciem, na której siedział
sam dowódca. Był łysy, oczy miał płonące
nienawiścią i zniszczeniem. Na twarzy bez za-
rostu można było dojrzeć kilka blizn. Miał na
sobie coś w rodzaju pancerza płytkowego o bar-
dzo masywnej budowie. Na tym pancerzu wid-
niały liczne kieszenie, ładownice i zasobniki na
ustrojstwa, jakich nigdy nie przyszło mi oglądać.
Ubrany był we wzmacniany stalowymi elemen-
tami mundur. Przy udzie miał Tomahawka,
a z buta, który również był okryty stalą, wysta-
wała rękojeść noża. W rękach natomiast miał
prawdziwą broń zagłady. Kształtem przypominał
trochę kałasza, jednak był dużo masywniejszy,
miał wyrzutnię granatów po lufą, a na jej końcu składany bagnet. W kolbie miał schowany pocisk
do granatnika, a do kolby miał przymocowany
krótki pas z amunicją. Pociski przypominały
wielkością te do strzelby, tylko że były jeszcze
większe! Na suficie dostrzegłem właz, w którym
był Borys. Nim zdołałem mu się przyjrzeć, gdyż
zaczął strzelać. Do wnętrza wpadały ogromne
łuski. Wiedziałem, że to dopiero jest armata!
Tymczasem dostrzegłem dwa przednie fotele. Na
jednym był Czech, a na drugim Walo. Dojrzałem,
że Walo ma na sobie przyciemnione okulary. Ty-
lko po co? Przecież i tak ledwo co było widać.
Wtedy Czech pociągnął za wajchę na desce
rozdzielczej i z przodu samochodu buchnął
płomień ognia. Wtedy dojrzałem jakieś zapala-
jące się kreatury. Niektóre uciekały nam z drogi
najszybciej, jak potrafiły. Inne nie zdążyły
i ginęły w strumieniu ognia. Wtedy głowa opadła
mi na podłogę i usnąłem. cdn.
Tomasz Owsianowski kl. VII a „Tęczowy odlot” Marta Sobolewska kl. II e (G) „Abstrakcyjne góry”
11