Nomen Omen Styczeń 2020 | Page 28

Jednak, czy to wystarczy? Mimo, że utwór sprawia, że niezależnie od miejsca w którym się znajdujemy czujemy wspominane często w tekście „32 stopnie”, to jednak wciąż pozostaje najsłabszą pozycją. Dobór współpracy z raperem jakim jest Kizo zdecydowanie nie był oczywisty. Fakt, faktem, głos jakoś się wkomponował, ale czy nie jest to trochę zbyt mało ambitne jak na Hemingwaya? Osobiście uważam, że jest i mógł nas tutaj o wiele pozytywniej zaskoczyć.

Po nieco gorzkim momencie przechodzimy w przepiękny, nieco czarujący utwór, bo samo słuchanie „Sanatorium” działa tak odprężająco, że żadne sanatoria nie są nam potrzebne. Delikatne, urokliwe głosy Dawida Podsiadło (który, ku uciesze naszych uszu, pojawia się w albumie ponownie) oraz Rosalie przenoszą nas w inny wymiar. Cała trójka wypada bardzo dobrze i na równie wysokim poziomie, a głosy pasują do siebie doskonale. Bit wykonany przez Phama i inspiracja utworem „Tyle słońca w całym mieście” dają nam dzieło niemal doskonałe w swojej wakacyjnej prostocie.

Zaczynając od „Sanatorium” Taco zabiera nas w klimat, który przypomina trochę oglądanie filmików typu ASMR. „Alert RCB” kontynuuje to wprowadzanie spokoju i relaksu, działa, jak picie gorącej herbaty w jesienny wieczór, a mimo wszystko wciąż brzmi bardzo rześko i letnio. Jak Hemingway to osiągnął? Dobór młodego Schaftera z jego wspaniałym, uspokajającym gło-sem był doskonałym zabiegiem. Nie wyobrażam sobie w tym utworze nikogo innego. Panowie wykonali kawał dobrej roboty.

W ten sposób zgrabnie przechodzimy do ostatniego, a tym samym często określanego mianem najlepszego utworu. „Kabriolety” od pierwszych dźwięków mnie uwiodły. Wprowadzają dziwne poczucie motywacji, siły, a zarazem spokoju, zanim jeszcze rozpocznie się rapowanie Taco. Sam tekst jest niesamowicie dobrze napisanym komentarzem, osobistymi odczuciami autora. Z jednej strony pouczający, z drugiej uświadamiający. Mamy tutaj szereg metafor, nawiązań do starszych utworów (osobiście uwielbiam ten zabieg, jest to takie „puszczanie oczka” do swoich wieloletnich fanów) czy odniesień do kultury. Jest to o tyle wspaniałe, że pan Szcześniak uświadamia nam, że wciąż jest tym starym, dobrym Taco, mimo ogromu nowych elementów i zmian. Piosenka jest po prostu wzruszająca i doskonała w każdym swoim calu. Warta przesłuchania przez słuchaczy w każdym wieku.