Nomen Omen Styczeń 2020 | Page 23

Francuz nic nie zrobił z jego butem, postanowił wziąć sprawy we własne ręce. Za pomocą gwoździ, zebranych ze ścian w pokojach swoich kolegów, oraz pożyczonych od portiera w hotelu młotka i obcęgów, zreperował buta i wystartował w zawodach. Dał wtedy wyraz swojej niezwykłej zaciętości i kreatywności, która powinna inspirować uprawia-jącą sport młodzież.

Niezwykłą cechą Stanisława było przekładanie moralnego zwycięstwa nad wartość kruszcu. Świetnie można to dostrzec na przykładzie sytuacji, która miała miejsce podczas odbywających się w 1938 w Lahti Mistrzostw Świata. Skoczek był wówczas jednym z głównych kandydatów do zdobycia złotego medalu. Podczas zawodu oddał dwa odległe skoki (66 i 67 m) w znakomitym stylu, jednak decyzją sędziów przegrał z Norwegiem Asbjørnem Ru-udem, który oddał skoki krótsze niż Marusarz (63,5 i 64 m). Podczas późniejszej ceremonii medalowej Ruud chciał nawet oddać Polakowi swoje złoto, na które według niego Marusarz bardziej zasłużył. Skoczek jednak tylko obejrzał trofeum i zwrócił właścicielowi. Udowo-dnił tym, że większą wagę ma dla niego wygrana duchem, aniżeli zdobycie najcenniej-szego medalu, co wziąć do serca powinni sobie wszyscy młodzi sportowcy.

Wielki skoczek swoją karierę zakończył w roku 1957, jednak bynajmniej nie wtedy po raz ostatni skoczył. Kiedy w 1966 roku poproszono go o otwarcie odbywającego się w Garmisch-Partenkirchen konkursu skoków w ramach 15. Turnieju Czterech Skoczni, 53-latek postanowił oddać skok. Organizatorzy nie byli do końca przekonani do jego pomysłu, ale ostatecznie zgodzili się. Buty i narty potrzebne do skoku Zakopiańczyk pożyczył, ale skacząc, zamiast kombinezonu, miał na sobie elegancki garnitur. Przed próbą Maru-sarza, przez megafony podano skrócony życiorys skoczka, w tym jego osiągnięcia. Wspo-mniano też o jego wieku, na co publiczność zareagowała nad-zwyczaj żywo. Następnie Stanisław, jak gdyby nigdy nic, po tym, jak przez ostatnie dziewięć sezonów ani razu nie skoczył, odbił się od belki startowej, zjechał gładko po zeskoku, mocno wybił się z progu i w rewelacyjnym stylu poleciał aż na 66 metr, gdzie pewnie i stabilnie wylądował. Widownia jego wyczyn nagrodziła gromkimi brawami, a zawodnicy konkursu, wraz z Bjørnem Wirkolą, późniejszym zwycięzcą tej edycji Turnieju, nosili Stanisława na ramionach.

Marusarz w trakcie jak i po zakończeniu kariery spotykał się z młodzieżą, aby opowiadać im o swoich skokach i prze-życiach wojennych. Był uwa-żany za wzór, a przekazywane przez „Dziadka”, bo tak według tradycji góralskiej ze względu na szacunek, jakim go darzyli, nazywali go młodzi, historie zawsze były odbierane jako ciekawe i dokładnie wysłuchiwane. Marusarz posiadał niezwykły talent gawędziarski, co podnosiło atrakcyjność jego opowiadań. Może i nie każdy z nas posiada taką swobodę w kontaktach społecznych, jaką posiadał sportowiec, ale niezaprzeczalnie każdy z nas może jak i powinien pracować nad zdobyciem jej. W moim przekonaniu umiejętność komunikacji z innymi jest jedną z najważniejszych cech, jakie należy w sobie rozwijać, bo to właśnie ona pozwala nam stawać się ludźmi prospołecznymi, a tylko wspierając innych i otrzymując wsparcie od nich możemy osiągnąć szczęście, które jest czymś, co każdy chce posiąść.