NOMEN OMEN Czerwiec 2020 | Page 15

Nieintencjonalna komedia i pożegnanie Lugosi.

W październiku 1954 roku Ed Wood zaczyna prace nad swoim trzecim pełnometra-żowym obrazem "Bride of the monster".Produkcja opowiada historię szalonego naukowca Dr.Vornoff (Bela Lugosi) i jego pomocnika Loba (Tor Johnson) którzy porywają dwunastu lu-dzi by zmienić ich w super-bohaterów za pomocą maszyny napędzanej energią atomową.

Co ciekawe, jest to jedyny film tego reżysera który przyniósł chociażby minimalny dochód z kin. Ten zaskakujący wynik box office nie oznacza jednak, że film ten jest chodź odrobinę lepszy pod jakimś względem od swoich dwóch poprzedników, Ed bowiem nie uczy się na błędach i nie wyciąga żadnych wniosków z finansowych i krytycznych po-rażek zarówno ''Glen or glenda'' jak i ''Jail Bait''. Film jest kolejnym jak to ktoś naz-wał ,,koktajlem'' reżyserskich pomyłek, żenujących dialogów, przerażająco amatorskiej reali-zacji, nienaturalnego i drętwe-go aktorstwa oraz okropnie nieporadnych efektów specjal-nych. Muszę zwrócić uwagę szczególnie na ostatnią z tych cech której apogeum następuje w scenach w których na ekranie widzimy ogromną pożerająca kolejnych bohaterów monstru-alna ośmiornica. Rozpaczliwie walczący z brakiem funduszy Edward ukradł ogromną kukłę potwora z rekwizytorni Re-public Studios. Nie zdołał jednak zdobyć napędzającego ośmiornicę silnika. Co ozna-czało że ośmiornica była zupełnie bez ruchu a w niego musieli wprawiać ją grający ofiary aktorzy, którzy sami poruszali mackami, udając walkę.

Najważniejszym, moim zda-niem, powodem do obejrzenia "Narzeczonej potwora" jest Bela Lugosi jest to bowiem jego ostatnia rola w której wypowiada słowa.