My first Magazine 1 numer 2018 Połamany długopis | Page 17

Michelle Ngiuvu kl. VI a „Czarna dziura” Pewnego dnia, razem z moją koleżanką Adą, szłyśmy do szkoły. Po drodze nie wyda- rzyło się nic specjalnego. Spotkałyśmy Elę i w zabawnym nastroju udałyśmy się do szkoły. Pierwsza lekcja była zwyczajna. Pani matematyczka dyktowała zadania i tłumaczyła równania. Druga w planie była fizyka. Pan Szewczyk, który jej uczył, był dziwnie podeks- cytowany. Z uśmiechem na twarzy oświadczył: - Klaso! Dziś będziemy tworzyć czarną dziurę! Byliśmy bardzo zaskoczeni. Patrzyliśmy na sie- bie nic z tego nie rozumiejąc. - Czarna dziura? Jak? – zewsząd padały pytania. Ja również byłam w szoku. Widocznie ta lekcja miała być wyjątkowa , bo pan Szewczyk nigdy tak się nie zachowywał. Zajęcia zazwy- czaj przeprowadzał z poważną i kamienną twa- rzą. Lekcja rozpoczęła się jak zwykle od działań, wykresów, pojęć i równań. Później wszyscy zebraliśmy się wokół fizyka, który trzymał fiolkę wypełnioną gazem i niebiesko- czarną cieczą. Pan pokazał nam, ile wody z so- dą należy wlać do fiolki, aby zabarwić ciecz. Czarna substancja miała wywołać czarną dziu- rę. Nauczyciel zaczął dokładnie przelewać sub- stancję do innej, znacznie większej probówki. Po pewnym czasie ciecz zaczęła się ulatniać. Wszyscy pomyśleli, że pan Szewczyk wymyślił ten eksperyment i dziury nie będzie. Jednak po chwili na suficie pojawiła się czarna plama. Fi- zyk krzyknął: - I co? Nie wierzyliście? To teraz ma- cie!!! Wszystkim zabrakło języka w gębie. Nikt nie był w stanie wydusić z siebie ani jed- nego słowa. Pan powiedział, że każdy kto chce, może przyjść i obejrzeć czarną dziurę z bliska. Patrzyliśmy z powątpiewaniem, bo była to ra- czej czarna plama. Ale i tak każdy chciał to zo- baczyć. Wszyscy momentalnie zerwali się 17 z miejsc i pobiegli w tym kierunku. Kolejka by- ła bardzo długa. Byłam w niej ostatnia i nie mo- głam się doczekać, kiedy z bliska ją zobaczę. Niestety zadzwonił dzwonek. Byłam wściekła, bo jako jedyna jej nie obejrzałam. Poprosiłam fizyka, aby pozwolił mi przyjrzeć się plamie z bliska. Pan Szewczyk zgodził się. Poprosił mnie jednak, żebym uważała i w żadnym razie jej nie dotykała, bo on musi opuścić salę. Stanęłam na krześle i dokładnie zaczę- łam oglądać wynik naszego eksperymentu. Było to zadziwiające zjawisko. Kusiło mnie, aby wło- żyć tam rękę, mimo iż pan wyraźnie zakazał mi tego. Mimo to pomyślałam, że skoro to praw- dziwa Czarna Dziura, to musi być teleportem do innego wymiaru. Weszłam więc na biurko fizyka i z całych sił odbiłam się, żeby w nią wskoczyć. Udało się! Przez pewien czas nie byłam świadoma tego, co się dzieje. Wydawało mi się, że byłam w jakiejś tubie, którą zjeżdżałam co- raz niżej. Nagle wyrzuciło mnie na jakąś obcą planetę. Było na niej pusto i przeraźliwie zim- no. Byłam lekko ubrana, więc czułam się jak- bym zamarzała. Szłam i rozglądałam się wokół. Nie było na niej nic. Stałam bez ruchu i wtedy w oddali dostrzegłam szafirową skałę. Chciałam do niej podbiec i zabrać kawałek. Niestety oka- zało się, że jest ona bardzo daleko, a ja byłam zmęczona i zmarznięta. Im dalej szłam, tym by- ło mi zimniej. Wyjęłam z kieszeni nożyk, który był mi potrzebny na technikę. Wbiłam go moc- no w ziemię, a kawałki, które się wykruszyły, były bardzo drobne i błyszczące. Wzięłam kilka z nich do ręki, obejrzałam, a potem schowałam do kieszeni. Kilka minut później skorupa, która pokrywała planetę zaczęła pękać. Przestraszy- łam się i zaczęłam uciekać. Biegłam co sił w no- gach i dopiero po kilkunastu minutach dobie- głam do miejsca, w którym wylądowałam. Tu- ba, którą podróżowałam, ni stąd, ni z owąd, po- jawiła się znowu. Szybko, nie namyślając się długo, wskoczyłam do niej. Wyrzuciło mnie na środek sali lekcyjnej. Okruchy skały, które mia- łam w kieszeni, zaczęły topnieć jak lód, aż nic z nich nie pozostało.