Poleciłabym im obejrzenie filmu „Najlepszy”. To znakomity film, który
przekonuje, że zawsze można się podnieść. Pokazuje życie Jurka Górskie-
go, narkomana, który po wygranej ciężkiej walce z nałogiem został spor-
towcem i zdobył między innymi tytuł mistrza świata w triathlonowych
zawodach Double Ironman w Stanach Zjednoczonych. W tym filmie pada
zdanie, że życie przeważnie kończy się śmiercią. Więc chyba lepiej pożyć
trochę szczęśliwie i dopiero umrzeć, niż w ogóle nie zaznać szczęścia.
Tymczasem wszystko się zaczęło od…
Wszystko się zaczęło od ogłoszenia na Facebooku. Pisano, że poszukuje się
stu osób, by stworzyć „Atlas Warszawa”, będący częścią większego projektu
obejmującego miasta Europy. Punktem wyjścia do pracy były słowa niemiec-
kiego artysty, twórcy teorii rzeźby społecznej i działacza społecznego Josepha
Beuysa: „Jesteśmy rewolucją” i „Wszyscy jesteśmy artystami”. Aby teatr na
nowo zaangażować w polityczną przestrzeń, scenę zapełniło stu mieszkań-
ców Warszawy, specjalnie wybranych do projektu. Wspólnie stworzyli barwny,
odzwierciedlający złożoność tkanki społecznej miasta pejzaż różnych profesji,
postaw i poglądów. „Atlas Warszawa” realizowali u nas reżyserzy i inni twór-
cy. Wśród nich byli i Portugalczycy, i Hiszpanie, i Francuzi, którzy w ciągu
tygodnia stworzyli z nas grupę ludzi, która do dziś pozostaje w przyjaźni.
Każdy musiał opowiedzieć o sobie i właśnie wtedy powiedziałam głośno, że
chciałabym przebiec maraton, mimo że wtedy ważyłam grubo ponad osiem-
dziesiąt kilo. I to był pierwszy moment, kiedy wypowiedziałam na głos swoje
marzenie. I właśnie wtedy nawinął mi się Paulo Coelho, który w swojej książ-
ce „Alchemik” napisał: „Jeśli czegoś bardzo pragniesz, to cały Wszechświat
działa potajemnie, byś mógł to osiągnąć”. I zaraz potem było odchudzanie,
co, podobnie jak poprzedni projekt „nawinęło się samo”. To wszystko to
były narzędzia, które posłużyły mi do zmiany życia i spełnienia marzeń. Od-
chudzanie nie było celem samym w sobie, tylko jednym z celów pośrednich,
dzięki którym mogłam się stać tą osobą, którą jestem dzisiaj. Oczywiście po
drodze były upadki, by wspomnieć choćby by-passy.
Czy można powiedzieć, Basieńko, że celem nadrzędnym było
– i jest! – bycie szczęśliwą?
Ależ, oczywiście! To jest też taka wizualizacja – widzę siebie zmęczoną do
granic wytrzymałości, przepełzającą nawet, a nie przebiegającą, ten maraton
i widzę w oczach i w duszy to szczęście. Mam nadzieję, że będę zdrowa i że
mi się to uda, choć, oczywiście, nie może to być za wszelką cenę. Kiedy nie
będzie się udawało, kiedy będzie trzeba zejść, bo na przykład nie będę już
mieć siły – to zejdę. Ale to nie znaczy, że nie mogę spróbować jeszcze raz.
Życzę Ci, żebyś przebiegła maraton w różowej sukience!
Dzięki! Różowa sukienka ma swoją historię. To była też jedna z motywa-
cji, by zacząć odchudzanie. Chciałam być na zjeździe kolegów z liceum
właśnie w tej kiecce. Kupiłam ją, bo mi się podobała. Była sukienką z ma-
rzeń – tu wcięta, tu poszerzona, taka, która kiedyś była na tych Lollobri-
gidach i na Bardotkach. Ta sukienka ma więc swoją wagę, bo symbolizuje
marzenia. Włożyłam ją nawet szybciej, niż myślałam – już po czterech
miesiącach byłam w niej w telewizji. Mam dokumentujące moją przemianę
piękne zdjęcia. Jest też i dalszy ciąg. Teraz moja sukienka gra w serialu,
czyli pisze dalszą historię…
Basiu, na koniec ostatnie pytanie: czy życie jest piękne?
Oczywiście, że jest piękne, tylko trzeba dostrzec to piękno. Czasami w ma-
lutkich rzeczach – w kwiatuszku, który gdzieś zakwita, w czyimś uśmie-
chu, w czyichś łzach. Jak to mówią: „Czasami ciężko żyć, ale umrzeć też
szkoda”…
Serdecznie Ci, Basiu, dziękuję za potężny zastrzyk optymizmu,
ciepła, nadziei i marzycielstwa…
Swoimi marzeniami dzieliły się
Basia i Zoja
Basia o sobie…
■ Już niedługo skończę 65 lat – dziecko, dziewczyna, kobieta,
żona, matka, babcia. Moja siła to ciągła zachłanność na życie
– podejmowanie nowych wyzwań, otwartość.
■ To, co tu i teraz. Życie. Nic nie jest czarno-białe, a wręcz złożone
z niezliczonej ilości barw. W każdej sekundzie, chwili czy latach jedna rzecz jest
ważna, a druga mniej ważna. Teraz ważna jestem Ja.
■ Kobiecość i natura to jedno. Trudno określić kobiecość
– to jest coś nieuchwytnego, pięknego.
■ Współczesna kobieta – każda jest inna, nie ma standardu. Po prostu człowiek
– dobry, zły, mądry, głupi, idący z postępem, tkwiący w stereotypach, otwarty
na świat, mający swój mały światek.
■ Dumna jestem z mojego nowego Ja – wojowniczki podejmującej wyzwania
– schudnięcie, zaliczenie półmaratonu, wyrwanie się ze stereotypów.
■ W każdym momencie życia trzeba pamiętać o Sobie, kochać Siebie, doceniać.
Wszystkie role kiedyś się kończą, a Siebie trzeba grać do końca.
WADA
FOTO: ALBERT ZA
28
FOTO: AGNIESZK
A
KOZŁOWSKA