SKLEPOWE REWOLUCJE,
S
CZYLI CZEGO MOŻEMY SIĘ NAUCZYĆ
OD PANI Z WARZYWNIAKA?
klepowe rewolucje to warsztat, którego celem jest zoptymalizo-
wanie działania sklepu i poprawa jego rentowności, a przy okazji
poznawanie prawidłowych zasad ekspozycji i tajników visual mer-
chandisingu. Przedsiębiorcy analizują swój obecny biznes, szukając w nim
niewykorzystanych możliwości i sposobów na zwiększenie obrotów. Nie
ukrywam, że uwielbiam pracę z branżą bieliźnianą. Ekspozycja bielizny
damskiej to wiele wyzwań. Rozmiary, kolory, góry, doły, do tego produkty
komplementarne, takie jak kostiumy, koszulki czy piżamy. A z tyłu głowy
trzeba cały czas mieć klientkę (czasem klienta), sezon, wizerunek i potrze-
by marketingowe marki.
Zazwyczaj okazuje się, że w pracownikach i właścicielach biznesu tkwi
ogromny potencjał – czasem wystarczą niewielkie inspiracje lub właściwe
pytania, by pomysły optymalizacyjne pojawiały się jeden za drugim. Okazuje
się również, że przyglądając się innym biznesom, przejmując to, co działa
u innych, jesteśmy w stanie identyfikować zmiany, które pomogłyby i nam.
Już samo ćwiczenie „Z czym kojarzy Ci się bielizna” i weryfikacja tego, jak
chcemy, by sklep był postrzegany, generuje z reguły sporą liczbę pomysłów.
Część szkolenia zawsze poświęcam na zwyczaje zakupowe klientów. Dość
często okazuje się, że to, czego klienci oczekują, a co może wpłynąć na
sprzedaż – możliwość dotykania, pogrzebania w ofercie czy samodzielne-
go doświadczania produktów – bywa bardzo mocno ograniczone. Kiedyś
jedna z uczestniczek szkolenia opowiedziała o swojej ulubionej pani w wa-
rzywniaku, która starannie badając potrzeby klienta („Jaką zupę będzie
Pani gotować?), pod koniec zakupów umiejętnie i nienachalnie proponuje
produkty, które mogłyby się przydać w kontekście aktualnych potrzeb ku-
pującej (i tak często do „warzywnego” koszyka zakupów wędruje „impul-
sowy” koperek czy śmietana do zupy). Gdy grupa wspólnie uznała, że jest
to dobre zachowanie, a pani z warzywniaka jest świetnym handlowcem
– rozpoczęły się poszukiwania „koperku” w ich biznesie. Okazało się, że
przy niewielkim rozszerzeniu asortymentu, zmianie dialogu z klientem
i pełnym wykorzystaniu czasu przy kasie, firma jest w stanie wygenerować
budżet na kolejnego sprzedawcę.
Dlatego jeśli ktoś mnie pyta, na czym polegają „Sklepowe Rewolucje”
– odpowiadam, że to znacznie więcej niż visual merchandising i ekspo-
zycja. To poszukiwanie nowych indywidualnych i dopasowanych rozwią-
zań, słabych ogniw oraz możliwości podnoszenia obrotów. Ekspozycja
jest bardzo ważna, wszystko spaja, buduje wizerunek, ale jeśli chcemy, by
biznes detaliczny faktycznie kwitł, zawsze warto zbadać, czy przypadkiem
w jakichś innych obszarach nie ma jeszcze ukrytej żyły złota.
Efekty bieliźnianych „Sklepowych Rewolucji” wraz z komentarzami opu-
blikujemy w kolejnym numerze „Modnej Bielizny”!
Dagmara Habiera