IZABELA SAKUTOVA, SO CHIC
i marki OnlyHer oraz założycielka Akademii
Profesjonalnego Brafiitingu, podkreśla, że kobiety cierpiały na fobię literkową i nie miały
świadomości dobrze dopasowanego biustonosza. – Uczyłyśmy je nie tylko tego, że alfabet
nie kończy się na D, ale również jak wkładać
biustonosz i o niego dbać. Wyciągałyśmy kobiety z za małych misek i ze zbyt luźnych obwodów
– opowiada.
Anna Dastych, właścicielka sklepu Szyfoniera,
wspomina, że 10 lat temu Polska była stanikową pustynią. Istniały pojedyncze sklepy, które
oferowały przeróbki krawieckie i zwężanie obwodów. – Nawet pięć lat temu największym problemem była mała dostępność polskich marek
szyjących pełną rozmiarówkę. Miałyśmy duży
wybór brytyjskich staników, ale część klientek
nie była zadowolona z kształtu, jaki nadawały
biustowi – dodaje.
„Modna Bielizna” postanowiła podsumować
pierwszą dekadę brafittingu w Polsce i porozmawiać z osobami, które zajmują się nim na co
dzień. Oddajemy głos brafitterkom, zarówno
tym, które od niedawna uprawiają ten zawód,
jak i tym, które są w nim od samego początku.
Czy pamiętacie, dlaczego i kiedy zainteresowałyście się brafittingiem?
Izabela Sakutova: Zawsze miałam kompleks
na punkcie dużego biustu, który przy mojej fi-
60
ligranowej sylwetce wyglądał nieproporcjonalnie. Wstydziłam się przebierać na lekcjach wf.
w otoczeniu koleżanek, które miały kolorowe
biustonosze, a ja – babciny, beżowy, na szerokich szelkach. Myśl, że nauczyciel i koledzy patrzą na mój kołyszący się podczas biegu biust,
doprowadziła do tego, że unikałam zajęć sportowych. Jako studentka podczas wakacji pracowałam w Anglii, gdzie w 2001 roku poznałam
brafitting, zakochałam się w markach Panache
i, jako prekursorka brafittingu, wprowadziłam
je na polski rynek w październiku 2004 roku.
Od tej pory zajmuję się aktywną jego promocją
wśród Polek, w sklepach bieliźnianych i mediach kobiecych.
Dorota Zemła-Byrska: W branży bieliźnianej
pracuję już prawie 20 lat, a przygoda z brafittingiem zaczęła się od współpracy z markami
Freya i Fantasie, które otworzyły erę brafittingu
w Wielkiej Brytanii i przyczyniły się do promocji
tego indywidualnego podejścia w innych krajach
Europy. Największą siłą brafittingu była i jest
metamorfoza, czasem nawet wewnętrzna przemiana, jaka towarzyszy idealnemu dopasowaniu.
Inez Wieczorek, brafitterka w Brafit Studio:
Brafittingiem zainteresowałam się z powodów
osobistych. Z początkiem studiów zmienił się
mój tryb życia i sylwetka. Staniki dostępne w sieciówkach przestały spełniać moje oczekiwania,
więc zaczęłam szukać rozwiązania w Internecie.
Kiedy dobrałam sobie stanik i zobaczyłam rezultaty, zaczęłam bardziej zgłębiać temat. Potem
dostałam się do projektu Klinika Stanika.
Anna Dastych: Wszystko zaczęło się od spostrzeżenia, że ubrania leżą na mnie nie najlepiej.
Nie było w tym nic dziwnego, ponieważ nosiłam stanik w rozmiarze 85C, choć powinnam
80G. Jak zapewne większość, najpierw zostałam
ostanikowana przez brafitterkę, dopiero później
przyszła refleksja, że może to jest biznes dla
mnie. Zaczęły się poszukiwania w Internecie,
czytanie blogów, wchodzenie na fora. To był
przyjemny czas odkrywania nieznanych biuściastych światów.
Izabela Bartkowiak, właścicielka salonów
Iza-Bra Bielizna Brafitting: Moja przygoda
z brafittingiem rozpoczęła się 6 lat temu, kiedy po poważnej operacji znacząco straciłam
na wadze. Wygląd mojego biustu pozostawiał
wiele do życzenia, więc intensywnie szukałam
informacji na temat naturalnych możliwości
poprawienia jego kondycji. Trafiłam na Forum Biuściastych, Balkonetkę, stronę MaHeDy, gdzie dowiedziałam się, że podstawowym
sposobem na korektę biustu jest prawidłowy
dobór biustonosza. Temat tak bardzo mnie
wciągnął, że po 17 latach pracy w urzędzie
postanowiłam radykalnie zmienić swoje życie
zawodowe i zająć się brafittingiem.
Blanka Gankowska, brafitterka i właściciel-
ka salonów brafittingu Madame: Prawie 10 lat
temu okazało się, że mam guzka w piersi i trafiłam na onkologię, by go zdiagnozować i usunąć.
Tam usłyszałam, jak pielęgniarka mówi do drugiej: „Zobacz, w jakich stanikach przychodzą,
a potem płaczą i dziwią się, że mają guzy”. To
było o mnie i moim 75C, które nosiłam. Tak zaczęły się moje poszukiwania lepszego biustonosza, ale niestety, wtedy byłam policjantką, młodą mamą dwójki dzieci i nie było mnie stać na
bardzo drogi i porządny. W Wołominie, gdzie
mieszkam i gdzie otworzyłam swój pierwszy salon brafittingu, były tylko sklepy z biustonoszami w rozmiarach 75B i 75C.
Anna Kołodziejska, brafitterka i właścicielka salonów Anna moda intima: Moje zainteresowanie brafittingiem to efekt statystyk sprzed
kilkunastu lat, które wyraźnie wskazywały na
coś wręcz niemożliwego. Wykorzystując wiedzę
i umiejętności ze studiów kierunkowych na Uniwersytecie Śląskim, przeprowadziłam badanie
statystyczne w grupie pań, które chciały kupić
biustonosz. Pytałam je o rozmiar, jaki byłby im
potrzebny. 90% z nich odpowiedziało, że nosi
75B. Taki wynik przekonał mnie, że należy zainteresować się tematem dokładniej, bo przecież
każda z nas jest inna, a badanie wskazywało, że
90% kobiet było identycznych.
Agnieszka Socha: Brafittingiem zainteresowałam się 7 lat temu z punktu widzenia biznesowego. Nigdy nie odczuwałam znacznych problemów z doborem bielizny. Natomiast, jak każda
MAGDALENA MUSIAŁ I KAROLINA WOJCIECHOWSKA, BRAMIRACLE