Modna Bielizna nr 68 | Page 84

biustonosz jest ważny, a ona wiecznie w domu narzeka, że nic na niej nie leży. I czasem ta pani krzyczy, że ten to za drogi dla niej, a pan pod przymierzalnią, że to on płaci i prosi, aby brafitterka dobrała dla niej taki, jaki będzie najlepszy. Zresztą nawet młodzi chłopcy przyprowadzają swoje dziewczyny. ►Skoro jesteśmy już przy obalaniu stereotypów. Choć oficjalnie niewiele kobiet się do tego przyznaje, często koleżanki przy drugiej lampce wina zwierzają mi się: „Wiesz, tak szczerze, to wcale nie przepadam za tymi biustonoszami dobranymi przez brafitterkę. Jest mi w nich ciasno i niewygodnie”. Jak to jest z tym brafittingiem? Czy faktycznie trzeba odejmować 10 cm od anatomicznego obwodu? Nie. Pierwsza zasada jest taka. Podchodzimy do klientki indywidualnie. Każda klientka, każdy problem, każde upodobanie to bardzo indywidualna sprawa. Dlatego ważna jest rozmowa i  kontakt z klientką. Ja nigdy nie ściskam kobiety do granic możliwości, jak to się zdarza. Czasem przychodzi klientka i mówi, że już była na brafittingowaniu, dziękuje, sama sobie tutaj dobierze. To mówię do niej, że to jest tak jak z każdą usługą, ma swoich dobrych i złych wykonawców. W Chilli skupiamy się na tym, żeby klientce było przede wszystkim wygodnie i komfortowo. Jeżeli biust nie jest zbyt duży, należy powiedzmy do małych lub średnich biustów, to naprawdę nie jesteśmy zmuszone odjąć więcej niż 5 centymetrów, bo tylko o tyle jest się w stanie ten materiał rozciągnąć. Więc jeżeli wychodzi nam ewidentnie 75 centymetrów w obwodzie pod biustem, to damy do przymierzenia 70. Problem pojawia się dopiero wtedy, gdy okazuje się, że jest to 75, ale na przykład G czy H. Wtedy ciężar biustu jest tak olbrzymi, że jeżeli ja tej dziewczynie nie zdejmę przy 78 centymetrach tych ośmiu centymetrów z obwodu, to ona zapięcie biustonosza będzie miała na szyi. Zawsze pytam klientkę, czy ona rozumie, że dzisiaj ten biustonosz będzie się wydawał ciasny, ale za tydzień materiał się rozciągnie. Musi kupić troszkę ciaśniejszy, bo inaczej przy dużym, ciężkim biuście to będą wyrzucone pieniądze. Ostatnio miałam dziewczynę, która przyszła z rozmiarem 90F polskim, a wyszła ode mnie z 80GG brytyjskim, czyli prawie J w polskiej rozmiarówce. I miała łzy w oczach w przymierzalni, gdy zobaczyła, że ona może tak pięknie wyglądać przy swojej wadze i tym obwodzie. Powiedziała, że w  końcu może oddychać, bo podniósł jej się biust do góry, odciążyły ramiona i kręgosłup. Często też nie ingerujemy zbyt drastycznie w przyzwyczajenia klientek w starszym wieku, które nigdy wcześniej nie miały styczności z  brafittingiem, nie miały dostępu do dobrych rozmiarów. Czasami pytam się takiej klientki, czy jest w stanie od razu wyjść w biustonoszu właściwym, czy dajemy coś na przejście. Na te kilka miesięcy biustonosz z obwodem 75 na przykład, aby przez tę siedemdziesiątkępiątkę przyzwyczaić się do siedemdziesiątki, którą powinna nosić. Staramy się rozmawiać z klientką i dać jej czas, żeby się pokręciła po przymierzalni, pochodziła, poruszała rękoma, spędziła parę minut w biustonoszu, bo później będzie go nosić po kilkanaście godzin. Więc ona musi być pewna, że będzie komfortowy. U nas jest absolutnie nie do pomyślenia, żeby klientka kupiła coś, co jej się nie podoba albo jest źle dobrane. Wolę powiedzieć: „Przepraszam, ale dzisiaj nic dla pani nie mam, poproszę o numer i jutro zadzwonię, jak coś sprowadzę”, niż dzisiaj wypuścić ją w czymkolwiek. ►A jak dobiera Pani osoby do współpracy? Jak tworzy się zespół? Powiem szczerze, że mam po prostu szczęście do ludzi. U mnie jak dziewczyny zaczną pracować, to już zostają, nie ma rotacji. Jestem na pewno wymagającym pracodawcą, ale też szanującym drugiego człowieka, u mnie to jest priorytetowa sprawa. Przede wszystkim mam mnóstwo pokory i szacunek do drugiego człowieka. Z dziewczynami jesteśmy bardzo związane i  wiemy, że możemy na siebie liczyć zawsze. Możemy o  każdej porze do siebie dzwonić, radzić się, nie ma podziału, że ja jestem nad nimi i one czują przede mną wielki respekt czy są przerażone. Ja mogę zawsze na nich polegać, mogę pozwolić sobie na to, aby na przykład wyjeżdżać z rodziną na urlop, bo wiem, że one się wtedy wszystkim zajmą. Choćby miały na głowie stanąć. Teraz właśnie jestem w takim momencie, kiedy powinnam wziąć kogoś do pomocy, bo nasza firma jest kobieca, posypały się mamuśki i trzeba 84 je kimś zastąpić. Liczę na to, że znowu trafi się od razu ktoś, kto nam się świetnie wkomponuje w zespół, bo to też jest bardzo ważne. Żeby atmosfera w pracy była fajna i żebyśmy ze sobą się dogadywały. Miały podobny humor, podobne podejście do życia, często nawet podobny gust, bo wtedy łatwiej wybierać kolekcje. Szukam zawsze kogoś z  pasją. Dużo lepiej mi się pracuje z dziewczynami, które przeżywają każdą dostawę. Każde majtki, które przyszły, oglądają, sprawdzają, czy to na pewno jest fason, który klientce mogą polecić. Każdy stanik mamy zmierzony przez siebie, czy na pewno dobrze leży i czy jesteśmy go pewne. Jeśli są kontraktacje, to dla dziewczyn to nie problem, że odbywają się w niedzielę, w innym mieście. Po prostu pakujemy się, robimy świetny babski wypad i przy okazji trochę popracujemy. One chyba tak jak ja nie chodzą do pracy. Po prostu wstają rano i idą robić to, co kochają. Uczę się też na pewno tego, żeby doceniać je nie tylko finansowo, ale też poprzez dobre słowo. Zawsze się też ich radzę. ►Wydaje się, że za sukcesem sklepów Chilli stoi nie tylko asortyment i odpowiednia obsługa, ale też sposób promocji, jaki pani prowadzi. Jest pani niezwykle aktywna. To prawda. W  tym roku będziemy najczęściej promować się tym, co robimy, pokazywaniem klientkom, że u  nas jest inaczej, ciekawiej. Że Chilli to nie sklepy w galeriach handlowych, tylko intymne miejsca i że my same nosimy to, co sprzedajemy. Marzec jest w związku z tymi postanowieniami zapchany po kokardkę. Nie mam nawet jednego dnia wolnego. Z sobotami i niedzielami włącznie, więc nie wiem, jak to się skończy. Ale to jest początek wiosny, miesiąc kobiet i dostaję dużo propozycji współpracy, bo jestem komunikatywna. Generalnie staramy się dużo robić. Klientki informujemy o tym, co mamy nowego, tak że one nie muszą przychodzić, żeby zobaczyć, czy jest coś nowego. Pokazujemy, że się zmieniamy, rozwijamy. Na przykład teraz mamy coraz więcej starszych klientek. Społeczeństwo nam się starzeje, mniej się rodzi dzieci niż kiedyś, wyże demograficzne są rzadsze i  tak naprawdę coraz częściej przychodzą do nas panie po 50. roku życia, które wcale nie zajmują się bawieniem dzieci, tylko inwestują w siebie i one też chcą pięknie wyglądać, chcą mieć coś fajnego, kolorowego – nie tylko beż, czerń i biel. Często decydują się na komplety z kolekcji skierowanych do młodych kobiet. Dlatego my też bardzo mocno otworzyłyśmy się na ich potrzeby i dostosowujemy się do nich fasonami i modelami. Teraz zaczynam pracę nad stroną internetową, bo to się już dość długo ciągnie. Mam nadzieję, że w ciągu miesiąca będzie już gotowa, żeby klientki mogły nas bez problemu znaleźć, zobaczyć, co mamy nowego. Na razie głównie przez Facebooka informuję o nowościach i wydarzeniach oraz o tym, którego dnia będę w  danym sklepie, w  danym mieście. Klientki często tego ode mnie oczekują, żebym osobiście się z nimi spotkała raz na jakiś czas, bo za mną tęsknią, dawno mnie nie widziały i chciałyby ze mną pobyć, porozmawiać, powygłupiać się. Więc tak sobie krążę. Chciałabym wzbudzać w klientkach pozytywne emocje i udowadniać im, że kobiety są wyjątkowe, że są piękne, że temu pięknu można pomóc i że tak naprawdę nie ma brzydkich piersi, są tylko zaniedbane. Największy odzew uzyskuję w momencie, kiedy się gdzieś pojawię osobiście i zarażę pozytywnymi emocjami. Tak działa moja firma i taka jestem: impulsywna, ekspresyjna i prawdziwa, w tym co robię. Trzeba się odważyć oczywiście na takie odsłonięcie. Niektóre kobiety mają, jako brafitterki, niesamowitą wiedzę, ale wstydzą się z nią wyjść do ludzi. Czekają, aż ktoś do nich przyjdzie, a niestety, to już nie są te czasy, kiedy ludzie mieli za dużo pieniędzy i sprzedawało się wszystko, co było na półkach. Teraz trzeba być innym, trzeba być indywidualistą, trzeba mieć coś wyjątkowego. Wejść w jakąś niszę. U nas tą niszą jest obsługa, ale też asortyment. ►Przed chwilą wspomniała Pani o Facebooku. Jak udało się Pani zgromadzić wokół lokalnego sklepu tak liczną społeczność? Obecnie to ponad 1700 lajków! I  wszystkie za darmo. Nie muszę płacić Facebookowi, żeby tę stronę promować, bo jak wymyślimy coś fajnego, to ona sama się promuje. Jedna pani drugiej pani pokazuje i  przekazuje dalej. Zawsze mówię: