mowitą. W tej chwili tak naprawdę jest jedną z podstawowych marek małobiuściastych u nas. Tak, zdarzały się takie sytuacje, my jesteśmy bardzo
otwarte. Zdarza się również i tak, że czasem odmawiam klientkom. Bo na
przykład nie chciałabym na danej marce pracować.
►A czy jest jakaś marka, która jest z Panią od samego początku?
To na pewno marka Konrad, która pojawiła się w sklepie chyba po miesiącu od otwarcia. Przedstawicielka Konrada, która przyjeżdża do nas, też
jest ta sama od początku. Mam też największy sentyment do tej marki. Na
początku było wiele marek, które się po drodze wykruszały. A Konrad był
z nami od początku i jest nadal. Dlatego promuję ją wśród moich koleżanek z branży, żeby jej spróbowały. Nawet w tych sklepach, które są zwykle
bardzo skupione na markach brytyjskich, amerykańskich, żeby jednak się
skusiły, bo akurat ten polski produkt zasługuje na to.
►A teraz trochę z innej strony. Wchodzi dziewczyna do sklepu i mówi:
„Poproszę stanik 75B”. Zdarza się?
Jeszcze się zdarza. Rzadko, ale się zdarza. Coraz rzadziej, szczerze
mówiąc.
►I co z nią zrobić?
Systemy miałyśmy różne. Miałyśmy na przykład metodę z zakładami:
„Dobrze, jeżeli ma pani 75 B, to kupuję pani czekoladę i za chwilę tutaj
przynoszę” albo „To ja dam pani taki rabat, że prawie pani za darmo wyjdzie z tym biustonoszem”. Klientki były zdziwione, nie rozumiały, o co
mi chodzi, wtedy mówiłam: „Chodźmy do przymierzalni, to ja zobaczę to
UFO”. Choć przyznam, że odkąd otworzyłam sklep w Olsztynie, to autentycznie mamy kilkanaście dobrych klientek, które naprawdę mają 75B.
Olsztyn zweryfikował moje wyobrażenia. Spokorniałam. Bo w Olsztynie
się te klientki zdarzają i mimo że zatowarowanie nie obejmowało nigdy
dużej liczby biustonoszy tego rozmiaru, tak teraz naprawdę za każdym
razem, zamawiając towar, muszę ten rozmiar wziąć, bo te panie istnieją.
Ale zdarza się też, że przychodzi klientka, która po przebrafittingowaniu
ewidentnie przechodzi w, powiedzmy, 65F, a ona i tak kupi 75B, bo lepiej
się czuje w takim biustonoszu. Kiedyś z tym walczyłyśmy, mówiąc, że my
pani nie sprzedamy tego biustonosza, bo jest naprawdę niedobry, pani
robi sobie krzywdę. Ale odpuściłyśmy, bo nie dawało to efektu. Więc mówimy po prostu, który rozmiar naszym zdaniem jest właściwy dla jej zdrowia, figury i jaka szerokość fiszbinów jest odpowiednia, ale oczywiście
przy kasie jest to jej decyzja i pieniądze i musimy to uszanować. Staramy
się tych klientek nie porzucać, możemy przekazać im wiedzę, pokazać, jak
powinien wyglądać dobrze dobrany biustonosz, ale nie jesteśmy w stanie
w żadnej sferze życia nikogo do niczego zmusić.
►A jak jest z panami w sklepie? Przychodzą?
Przychodzi ich coraz więcej. W zeszłym roku opatentowałam dla nich
tak zwany system grudniowy, bo w grudniu jest ich największy wysyp.
Wygląda to tak. Przychodzi pan, który wie, że pani nosi 75B. To ja wtedy
opowiadam historię o hurtowni z częścia