Magazyn MAGMA 08/2014 | Page 27

Makijaż permanentny\r\n\r\nPewnie wiele razy denerwował Cię fakt, że przy 30 stopniowym upale Twoja twarz zaczyna się pocić, a make up spływa? Mamy dla Ciebie rozwiązanie, makijaż permanentny. Taki makijaż utrzymuje się na skórze od 3 do 5 lat. Gdy będziesz na plaży, w basenie, na siłowni masz pewność, że makijaż nie rozmaże się i będzie idealny. Możemy wykonać oczy, usta, brwi. Makijaż permanentny szczególnie polecany jest paniom, które: \r\n• Nie chcą martwić się o swój makijaż w czasie wakacji \r\n• Uprawiają sporty (szczególnie te, związane z wodą) \r\n• Są zapracowane \r\n• Rano i wieczorem wyglądają mało wyraziście \r\n• Mają problemy ze wzrokiem \r\n• Są pozbawione brwi lub rzęs \r\n• Cierpią z powodu asymetrii twarzy \r\n• Są w podeszłym wieku\r\nJustyna Lewandowska\r\nkosmetolog z 12letnim stażem, linergistka. Wielokrotnie udzielająca wywiadów do TV, radia. Pracująca w Salonie kosmetycznym N25.\r\n\r\nZmierzch bogów-blogów? \r\n\r\nJeszcze pół roku temu oglądaliśmy je na wszystkich ściankach, we wszystkich telewizjach i w większości reklam. Czasami bałam się, że otworze lodówkę, a z niej wyleci mi Jessica Mercedes, a gdy spróbuje odkręcić słoik wypłynie mi z niego Maffashion czy Macademian. Dzisiaj już się nie boje. Bo ich ewolucja z przepełnionych pasją dziewczyn do blogerek modowych – czyli odkrycia marketingowego XXI wieku, zakończy się na przeistoczeniu się w puste celebrytki, nieprawdaż? \r\nGdy 2 lata temu po raz pierwszy ktokolwiek wspomniał o „blogerkach modowych, wszyscy nie dowierzali. Mówili – co to za praca, która opiera się na pokazywaniu tego, co na siebie nakładasz? Przecież to śmieszne. Okazało się, że ten śmieszny zawód przynosi niesamowite profity. Profile dziewczyn na Facebooku stały się hitem Internetu, blogi rejestrowały miliony wejść na tydzień. Każda firma chciała by właśnie one reklamowały ich produkty. Potem im stawały się popularniejsze przychodziły grube ryby – kampania reklamowa Bershki, współpraca z River Island i na końcu zaproszenia na pokazy. Stały się wyrocznią dla dziewczyn, nastolatek, czasami też ich matek. Mają fanów na całym świecie, a jedyne co muszą robić to wybierać ciuchy! Każdy event chciał mieć ich na liście gości, każdy projektant nie mógł nie usadzić ich w pierwszych rzędach. Każda gazeta nie mogła sobie odpuścić sesji z jedną z nich, czasami nawet i okładki! To było takie proste, bo przecież nikt nie oprze się takiej sławie. Jeżdżą za darmo na wycieczki, krocie płaci im się za założenie czegoś na siebie. Kupują mieszkania, samochody, torebki Chanel, poprawiają sobie nosy, a internauci biją im za każdym razem brawo. Gdzie leżał ich sukces, że wzięły sobie go z ulicy? Puste lalki, nie mające o niczym pojęcia – grzmiały media. Kariera w takim tempie to szaleństwo – czytam na następnym plotkarskim portalu. Ale nie – one niemalże rok temu stały się już wyroczniami. Dlaczego więc, każdy podśmiewuje się pod nosem? \r\nZmierzch zaczął się niewinnie. Najpierw były śmiechy chichy, bo ktoś tam się za bardzo lansuje. Charlize Mystery – jedzie na nowojorski tydzień mody, wymyka jej się angielski błąd językowy i hit Internetu murowany. Vivivi staję się modlitwą dla hejterów. Jessica wyjeżdża na miesiąc do USA, zabiera ze sobą Instagrama i co chwila wrzuca fotki niczym rzuty ekranu z serialu „Seks w wielkim mieście”. Jedyną ratującą sytuacje dziewczyną wydaje się Maffashion – ale tej też wymykają się błędy językowe, za chude nogi i ramiona i fani przestają być potulni. Macademian nienawidzą za jej kolorowy styl bycia i krąg się zamyka. \r\nTwór naszych czasów – komentuje jedna ze specjalistek social-media – to my je stworzyliśmy i my je musimy pogrzebać. Najwidoczniej niektórzy już zaczęli kopać groby i przygotowywać trumny dla dziewczyn, mówiąc tu o zwolnieniu z pracy, strąceniu z wszelkich szczytów. \r\nCałkiem niedawno na pokazach mody zaczął pojawiać się Michał Witkowski – pisarz, zadeklarowany homoseksualista, a od niedawna „blogierka modowa”. Robi z siebie po prostu kretyna by zwrócić na siebie uwagę – słyszę od koleżanki i uśmiecham się w duchu, no bo przecież, to jest prowokacja i tylko ja to widzę? Pan Witkowski postanowił pokazać coś polskiej branży – że wszyscy przychodzący na pokaz, nie przychodzą na pokaz, ale na spęd towarzyski.. A blogerki przychodzą by móc w końcu założyć outfit, za których zapłacono im kwoty „nie mówię o stawkach bo nie chce denerwować ludzi” i tak dalej. Prowokacja Witkowskiego zadziałała. Na ostatnim pokazie Gosi Baczyńskiej nie widziano żadnej blogerki. Tak samo zareagował Tomasz Ossoliński.\r\nJuż nikt się ich nie słucha, ani nie pyta o zdanie. Większość z nas za następne pół roku zapomni o ich istnieniu lub – staną się znane z tego, że są znane. \r\nPowiem wam, że smutna ta historia blogerek. Niby takie wielki plany miały – redaktor naczelne, gwiazdy światowego formatu, redaktorki modowe, dziennikarki i panie prezes – a skończą na tym, że są znane i rozpłyną się w przestrzeni Internetu. Komu musimy podziękować? Mijającym trendom.\r\n\r\nAutor: Magdalena Efler \r\n\r\n