MAGAZYN GDAŃSKI
Czesław Tumielewicz „Strzebielino, Zima”, 40x60 cm, 2012 r.
robcy i trzaskają batogami, a pasterze
grają na rogach lub bazunach. To bardzo
ciekawy instrument muzyczny, z którym
nie spotkałem się na innych ziemiach.
Odgłos bazuna na dwie mile się rozchodzi.
W okolicy jezior raduńskich mają zwyczaj strzelania z broni palnej i trzaskania
z bicza oraz obwiązywania drzew słomą,
żeby lepiej rodziły. Koło Kościerzyny mówią, że jeśli w Nowy rok drzewa są pokryte
szronem, będą miały dużo owoców.
Z tym ważnym dniem związane są
wszelkiego rodzaju wróżby „na przyszłość”. Do wody leją ołów lub cynę
i z ulanych form odczytują przyszłość. Ten
zwyczaj jest znany na całych Kaszubach
i Kociewiu, lecz w okolicy Więcków wróżą
sobie również z malutkich wianków z ciasta umieszczonych w łupinkach orzecha
i puszczonych na wodę w naczyniu.
Najpopularniejszy jest zwyczaj rzucania pantoflami przez głowę, ustawiwszy
się plecami do drzwi. Czyj pantofel wskaże
na drzwi, tego czeka własny ślub w tym
roku. Mają też inny sposób, tj.stawiają
pantofle lub trzewiki obecnych jeden za
drugim, czyj przez próg wystaje, ten w tym
roku z domu wyjdzie.
W okolicy Sobończa zapalają tzw.
„kądziałki” czyli zwinięty w kulki len
i których kulki unosząc się przy paleniu
w górę złączą się, z tych osób będzie para.
Zwyczaje te sięgają prawdopodobnie
prastarych jeszcze przedchrześcijańskich
czasów, natomiast to, co się w Trzy Króle
odbywa jest zdaje się zabytkiem wieków
średnich, w których powstały zabawy
i uroczystości ludowe poza kościołem,
ale ściśle z tradycją kościelną związane.
W całych Kaszubach panuje zwyczaj, iż
w Trzech Króli chodzą chłopcy z szopką, recytują wiersze, śpiewają i o datek
proszą. Na Kociewiu zwyczaj ten powoli
zanika, chociaż gdzieniegdzie chodzą
jeszcze z szopką lub gwiazdą.
– Żyjemy w latach osiemdziesiątych
dziewiętnastego wieku i ciekaw jestem,
jak długo te piękne zwyczaje będą jeszcze
trwały w tej kaszubskiej i kociewskiej ziemi, którą, jak widzę mości Józefie, bardzo
ukochałeś.
– Będą trwały, bo lud bogobojny, kocha
i szanuje swoją ziemię i to wszystko, co
w nią wrastało – mowę, zwyczaje, dzieje.
Jeśli naród pamięta i szanuje własną historię – przetrwa.
Parę miesięcy po tej pogawędce
z przyjacielem udałem się na wypoczynek
do Zoppot, kurortu o którym słyszałem, że
ma doskonałe wody leczące reumatyzm.
Upatrzyłem sobie willę „Pod meduzą” i za
bardzo umiarkowaną opłatę wynająłem
kwaterę. Wyruszyłem niezwłocznie nad
morze i zwiedzanie osobliwości kurortu.
Dochodziłem właśnie do nowego budynku
usługowego kąpieliska i oczom własnym
nie wierzę: Józio Łęgowski we własnej
osobie siedzi na ławeczce w cieniu rozłożystej lipy! Gdy ochłonęliśmy z niespodziewanej radości spotkania, Józef pokazuje
mi niewielką książeczkę w szarej oprawie.
Wziąłem do ręki pachnący jeszcze farbą
drukarską egzemplarz i czytam: „Kaszuby i Kociewie. Język, zwyczaje, przesądy,
podania, zagadki i pieśni ludowe”. Dr. Nadmorski Poznań 1892
Patrzyłem wzruszony na książkę,
której treść wypełniały lata pracy, wędrówek po Pomorzu, nieustanne spotkania
z ludźmi i mozolne ślęczenie przy lampie
lub świecy, by rzetelnie spisać