Drogi Przyjacielu, mam złe wieści. Nadal jestem roztrzęsiony, a moja dłoń drży,
podczas pisania tego listu. Zeszłej nocy, w wieku prawie dziewięćdziesięciu lat, odszedł mój
dziadek. Wcześniej ci nie wspominałem, ale choroba zabierała go już od kilku lat. Jednak
towarzyszyłem mu w ostatnich chwilach i niczego nie żałuję. Prawie do ostatniego oddechu,
opowiadał mi swoje historie, uśmiechając się i nie raz roniąc łzy.
Żywot mojego dziadka stał się dla mnie cenną lekcją życia. Nie tylko nauczył mnie
podstaw tego świata, ale również przekazał mi odpowiedzi na pytania, które od tak długiego
czasu mnie nurtowały.
Bóg, Honor, Ojczyzna.
Bóg — wiara w tego jedynego była dla mojego dziadka podstawą i jednocześnie
powodem do życia. W imię Stwórcy bronił swojego kraju, ze słowami “Ojcze nasz” na
ustach. Jednak w dzisiejszych czasach coraz więcej ludzi odchodzi od kościoła, wartość
wiary umiera i często nie znaczy zbyt wiele dla ludzi. Część kościoła jest skomercjalizowana
i wykorzystywana do nieprawych celów. Kościół staje się upolityczniony i wielu ludzi się do
niego przez to zniechęca, widząc jak wykorzystywana jest ich wiara.
Honor znaczył jego dumę, gotowość do oddania życia za bliźniego, za ojczyznę;
znaczył nie poddawanie się przeciwnikowi — walkę w obronie godności i dobrego imienia.
Chciałbym, żebyś mógł zobaczyć jego wyraz twarzy, gdy mówił, jak w XXI wieku owa
wartość jest deptana. Zacisnął wtedy zęby i patrząc nieobecnym wzrokiem przed siebie,
powiedział, jak ci wszyscy politycy kłamią i oszukują starszych ludzi, którzy przeżyli wojnę,
którzy widzieli i doświadczyli okrucieństwa ludzkiego na własnej skórze — manipulują
częścią kościoła, która to z kolei, poprzez media, przekazuje seniorom te wszystkie absurdy.
Nie mają za grosz poczucia honoru, dla nich liczą się tylko pieniądze, rozgłos i władza.
Ciężko znaleźć osoby, które naprawdę troszczą się o naszą ojczyznę.
Co do ojczyzny… ach, mój drogi Przyjacielu, takie emocje się we mnie tłoczą: z
jednej strony głęboka rozpacz z powodu straty, z drugiej czuję, że zrozumiałem wiele rzeczy,
ale z tego również wynika, że jestem rozzłoszczony, bo do tej pory nie zdawałem sobie
sprawy z tego, co się dzieje w naszym państwie. Dla mojego dziadka ojczyzna nie była tylko
krajem, miejscem zamieszkania. Była dla niego domem, w którym się wychował; ojcem,
który zapewnił mu bezpieczeństwo; matką, która karmiła go własną piersią. “Ojczyznę wolną
racz nam wrócić, Panie” śpiewały usta milionów Polaków w czasie zniewolenia. Lecz teraz,
gdy panuje pozorny pokój i śpiewane jest “Ojczyznę wolną pobłogosław, Panie”, ludzie
dostają od państwa pieniądze, żyją we względnym dobrobycie, a jeśli jest im za mało — bez
skrupułów wyjeżdżają zagranicę i często do rodzimego kraju nie wracają. W takim wypadku
prawie nikogo nie obchodzi, co się tak naprawdę w tym kraju dzieje. Jednak wobec
perspektywy wojny, ludzie prawdopodobnie przyjęliby postawy jak sto, dwieście, czy tysiąc
lat temu. Stanęliby w obronie ojczyzny, która z jakiegoś powodu nagle wydaje się im
ważna…
Im dłużej o tym myślę, tym dochodzę do coraz to gorszych wniosków. Przyjacielu,
czy widzisz jakieś perspektywy dla naszego narodu? Już jest źle, ale co się stanie, gdy nic nie
zrobimy? Czy naprawdę nie ma innego wyjścia? Jeśli nic się nie zmieni, będziemy zmierzać
do samounicestwienia.
Podnoszą mnie jednak na duchu ostatnie słowa mojego dziadka:
“Idź w niedzielę do kościoła, z honorem unieś głowę i zagorzale módl się o naszą
ojczyznę. Miej nadzieję, że w naszym kraju jest więcej takich wnuków jak ty. Ja odchodzę z
takim przeświadczeniem.”
Mój drogi Przyjacielu, podźwignijmy razem ten sztandar — “Bóg, Honor, Ojczyzna”.
5