Kultura filmowa w Poznaniu. Stan aktualny i perspektywy rozwoju. | Page 77
niewygodne fotele, słaby obraz i dźwięk, zaniedbaną salę. Tutaj jest kawiarnia,
świetnie zaopatrzona księgarnia. Filmy pokazujemy w komfortowych warunkach.
I nie wyświetlamy żadnych reklam przed seansem
– mówi Ewa Kujawińska.
Patrząc na to, jak przyjemnym miejscem do oglądania filmów stało się po remoncie
zamku Nowe Kino Pałacowe, i doceniając także jakość projekcji w kinach Muza i Rialto, trudno
nie zgodzić się, że do ostatecznego pokonania stereotypu brakuje już tylko jednego, końcowego
elementu–mianowicie pokazania tego, jak atrakcyjną ofertą mogą być kina studyjne w nowej
postaci jak najszerszej grupie poznanian.
Przekonaniu do nich widzów służyć miała inicjatywa wspólnej, zintegrowanej promocji
wspomnianych trzech kin. Chcieliśmy przypomnieć szerszej rzeszy poznaniaków, że takie
małe, tradycyjne kina istnieją i wyświetlają aktualny repertuar – tłumaczą inicjatorzy.
Istotne jest przy tym, że inicjatywa ta w założeniu pozostawała otwarta dla chcących
się do niej przyłączyć innych placówek. Polegała na wspólnej kampanii billboardowej
na ulicach miasta, obecności stałego pasma w dowolnej lokalnej rozgłośni radiowej o możliwie
największym zasięgu pod postacią cotygodniowej godzinnej audycji oraz analogicznego
programu telewizyjnego w stacji WTK. Koszt wprowadzenia tych rozwiązań oszacowano
na 150-180 tys. zł (bez badań focusowych i szkoleń dla prowadzących kina; wraz z nimi koszt
ten wynosiłby 200 tys. zł). Istotne jest jednak, iż kina dysponowały deklaracją wsparcia przez
sponsorów w kwocie 50 tys. zł oraz wkładem własnym w wysokości 30 tys. zł, czyli ponad
połową budżetu w wersji okrojonej do promocji medialnej.
Pomysł ten z pewnością wart jest uwagi. Jasne jest przy tym, że może wzbudzić
kontrowersje (wspomagane wybrane placówki, nie zaś multipleksy). Niemniej multipleksy,
będące częściami potężnych korporacji, poruszają się w nieco innych strefach rzeczywistości
rynkowej i mają niebagatelne fundusze na reklamę i specjalne akcje promocyjne. W tym
wypadku chodziłoby zaś o wsparcie innego rodzaju form obcowania z kulturą filmową, promocję
podmiotów od wielu dekad związanych z Poznaniem i współtworzących kulturową specyfikę
miasta oraz – rzecz niebagatelna – tutaj płacących podatki i czynsze za wynajem sal.
Nie chodziłoby więc o dyskryminowanie (zatrudniających z kolei licznych mieszkańców miasta
oraz dostarczających nam wielu odbiorczych wrażeń) multipleksów, ale swego rodzaju rynkowe
wyrównanie szans i ponowne rozpropagowanie różnorodnych form doświadczenia kinowego.
Doceniane w środowisku ogólnopolskim poznańskie kina tym razem zdolne byłyby
stworzyć sieciowy fenomen łączonej promocji oraz integracji, mogący być wzorcem na terenie
kraju. W tego rodzaju działaniu sporo da się osiągnąć dzięki odpowiedniej koordynacji i integracji
zasobów. Chociażby z tego powodu należy poważnie zastanowić się nad tym rozwiązaniem.
Trzecim pomysłem mogłoby być stworzenie miejsca spotkań służącego do integracji
lokalnego środowiska filmowego (producenckiego, działającego
również w sektorze
rozpowszechniania filmów, edukacji czy festiwali). Takie działanie prowadziłoby do trwałych
rezultatów, które nie pozostawiłyby w sferze wyobrażeń takich haseł jak integracja
Sektor kin w Poznaniu
77