September 2016 | Page 47

r eg i o n a l n y got y k Możesz wsadzić słuchawki do uszu, ale i tak będziesz się bał. Ciągle mo­ żesz wysiąść, pierwszy, drugi, trzeci, czwarty – piąty przystanek to już inny świat. Opie­rasz się o szybę, sprawdzasz zegarek. Czasami nawet ci się spieszy. • Są tutaj inni ludzie, ale nie chcesz sprawdzać, czy na pewno są ludźmi. • Cisza na morzu, nie, przejeżdżasz przez rzekę, teraz musiałbyś umieć pły­wać, żeby uciec, ale woda i tak jest czarna, połknęłaby cię bez słowa wyjaśnienia. Z mostu wszystko wydaje się piękniej­ sze, ale most jest krótki. Jeszcze tylko dwanaście minut. • Myślisz, że to nie jest wcale takie nie­ bezpieczne, ale tam nie ma dobrej kawy. Pewnych miejsc nie można oswoić, po­ zostaną dzikie już na zawsze. Ironia losu, żeby pić kawę z papierowego ku­ beczka musiałbyś studiować fizykę, ale szczęście i zrozumienie nie idą ze sobą w parze. • Mijasz ostatnią ostoję cywilizacji, zo­stał jeszcze tylko jeden przystanek. Brzy­ dkie buldożery rozszarpują brunatną ziemię, kiedyś będzie jej tak dużo, że przysypie je w odwecie, ale ciebie już tu wtedy nie będzie. • Kiedy wysiadasz z tramwaju nie ma nawet drzew, aby cię osłonić przed karcącym spojrzeniem bezkresu, więc pochylasz głowę. Wracając pomyślisz, że wcale nie było tak źle – ale w nocy latarnia znowu nie da ci zasnąć. 47