r eg i o n a l n y got y k
Możesz wsadzić słuchawki do uszu,
ale i tak będziesz się bał. Ciągle mo
żesz wysiąść, pierwszy, drugi, trzeci,
czwarty – piąty przystanek to już inny
świat. Opierasz się o szybę, sprawdzasz
zegarek. Czasami nawet ci się spieszy.
• Są tutaj inni ludzie, ale nie chcesz
sprawdzać, czy na pewno są ludźmi.
• Cisza na morzu, nie, przejeżdżasz przez
rzekę, teraz musiałbyś umieć pływać,
żeby uciec, ale woda i tak jest czarna,
połknęłaby cię bez słowa wyjaśnienia.
Z mostu wszystko wydaje się piękniej
sze, ale most jest krótki. Jeszcze tylko
dwanaście minut.
• Myślisz, że to nie jest wcale takie nie
bezpieczne, ale tam nie ma dobrej kawy.
Pewnych miejsc nie można oswoić, po
zostaną dzikie już na zawsze. Ironia
losu, żeby pić kawę z papierowego ku
beczka musiałbyś studiować fizykę, ale
szczęście i zrozumienie nie idą ze sobą
w parze.
• Mijasz ostatnią ostoję cywilizacji, został
jeszcze tylko jeden przystanek. Brzy
dkie buldożery rozszarpują brunatną
ziemię, kiedyś będzie jej tak dużo, że
przysypie je w odwecie, ale ciebie już tu
wtedy nie będzie.
• Kiedy wysiadasz z tramwaju nie ma
nawet drzew, aby cię osłonić przed
karcącym spojrzeniem bezkresu, więc
pochylasz głowę. Wracając pomyślisz,
że wcale nie było tak źle – ale w nocy
latarnia znowu nie da ci zasnąć.
47