September 2016 | Page 29

ilustracja: Korytek p roz a jaką? Normalną. Spluwy żeś nie widzia­­ ła? I mierzy w tego brodacza. Jak to, ja­ kiego? No w tego, co w karty grał. Karła. Mówi coś do niego w jakimś takim dziw­ nym języku. Francuskim? Też nie wiem, co Francuzi mieliby robić na Pradze. Karzeł się poderwał, nie? Wyciągnął… Uważaj, bo skonasz. Miecz. No! Taki, jak w tej… Grze o tron? No, co Tomek oglą­da. Taki przystojniak tam gra. Ten taki wiel­k i, z gołą klatą biega. O! Ten. No, a ten miecz to był jak ten, co na plakatach ma ten aktor, co to ginie zaw­sze. Szon Bin, czy jakoś tak. Taki sam, tylko krótszy. No tak, ten karzeł by nie utrzymał. I zaczęli się bić. I tak się nawalają, trzech na dwóch. Barman stoi i patrzy, ja siedzę i patrzę. Już chciałam kręcić, ale jakoś tak… Co? Nie, bo myślę. Przyszedł taki jeden, z brodą. W sukience. Czaisz? Trochę jak ten Dumbledor z Pottera. Coś zrobił, nie wiem co. Machnął takim długim kijem. Normalnie, drewnianym. I oni się za­ trzymali. Jak na zdjęciu. Bez ruchu. No. I ten stary popatrzył na mnie i kazał wyjść. To wyszłam. A co z Jolką? Nie wiem, nie dotarła. No, tak. Widzimy się jutro, to pogadamy jeszcze? No. ­Papatki. W małej kawiarni mag, ork, trzech kra­ snoludów i dwóch elfów siedziało przy okrągłym stole i spoglądało po sobie. – Myślicie, że komuś opowie? – Na pewno, takie laski zawsze tak r­ obią. – Nikt nie uwierzy. – Nie no, jasne. W razie czego, to powiemy, że robiliśmy cosplay, czy coś. – Sesja D&D. – Sesja D&D. Błagam. Na Pradze nie mamy smoków. – Panowie… – Ork wyciągnął z kiesze­ ni małe zwierzątko, przypominają­ce jaszczurkę. Pociągnął je za ogon i odpalił papierosa. – Sesja w D&D jest jak naj­ bardziej wiarygodna. 29