p roz a
wzmacnia ich smakowitość. To ofiara,
swego rodzaju. W obliczu niżu demo
graficznego i coraz mniejszej liczby
nieostrożnych dzieci, które wpada
ją w międzyperonowe przestrzenie
ktoś musi przebłagać pozbaw ione li
tości dusze pociągów. Niegdyś ofiarą
mogliście być wy, gdy jednak zmieniły
się czasy i przepisy, i gdy pojawiły się
normy, certyfikaty, dotacje i wymogi
zmieniła się także natura samych ofiar.
Białko, jakkolwiek sycące, wymagało
potem przetworzenia. W dodatku nie
regularność dostaw źle wpływała na
ogólną kondycję taboru. Dlatego też
zgromadzenie najstarszych i najmędr
szych kolejarzy w porozumieniu z tymi
nieco dziwnymi, nieco lśniącymi przy
byszami zza granicy ustaliło, że wóze
czki są rozwiązaniem zdecydowanie
czystszym i wydajniejszym. Pozornie
wszystko wróciło na stare tory, przy
pudrowane lekko smarem to tu, to tam,
by niekiedy sprawiały wrażenie nowych.
Jednakże stare pociągi nie zapomniały.
Dlatego też, gdy wy, moi drodzy czytel
nicy, stoicie rano na ogarniętym mgłą
24
peronie i widzicie w dali serpentynę
światła oraz słyszycie odległy gwizd,
świadczący o tym, że wasza stalowa
gąsienica powoli się zbliża, błagajcie
wasze bory, jeże, czy inne istoty, których
moc sprawcza pozostaje poza wszelką
wątpliwością, by zesłały wam pociąg
nowy. Stare dyszą.
Dosłownie też, ale tutaj o ich pragnienie
zemsty mi chodzi. Odrzucone, w coraz
większym stopniu wyśmiewane, zbez
czeszczane nędznymi wypocinami tri
balowych młodzieńców są już całkowicie
zdesperowane. Jak napisałam na począ
tku tęsknią, tęsknią za dawnymi dnia
mi swojej chwały, sprzed ery lśniących
nieco przybyszów i wózeczków na ich
wyniosłych kółkach. Ich głód, więcej niż
duchowy, nie wyróżnia już szczególnie
wieku ofiar i na nic wam, moi drodzy,
wszystkie normy, dotacje i certyfikaty.
Teraz wiecie już, czego się spodziewać.
I na co uważać.
Wiedzcie jednak, że to jedynie ułamek
tego, czym tak naprawdę są pociągi, te
tajemnicze gąsienice frunące przez noc.
Niech im jętki grają i jeże błogosławią.