Kajecik Kajecik nr 2/2017 (36) | Page 5

    k a j e c i k       R ozmow a    … e z r e p o w k a J dziwiła uczniów za z ra e ni ż ju ak ofi zt Maria Kr ys k nikt inny w naszej ja a w ie Śp . em w ie śp swoim operze. szkole. Śpiewa… jak w czas lekcji z tą Panią śpiewaczką, że muszę od nowa Ja k to s i ę s ta ło, że zain te re s ował aś s ię o pe rą? Wszystko zaczęło się tak naprawdę, kiedy byłam w przedszkolu. Zaczęłam grać na fortepianie. Przy- chodziła do mnie pani, by ze mną poćwiczyć, a stu- diowała wtedy akurat śpiew operowy. Bardzo dobrze się z nią dogadywałam. Ona zauważyła, że mam talent i że nie mogę tego zmarnować. Więc poszłam do szkoły podstawowej, do poznańskiej szkoły chó- ralnej. Tam tak naprawdę zaczęłam uczyć się śpie- wania, ale potem po szóstnej klasie postanowiłam, że zrezygnuję z tej szkoły, ponieważ czułam, że to nie jest to, co ja chcę robić. Nie wiązałam żadnej przyszłości z muzyką, byłam też zniechęcona. W dru- giej klasie gimnazjum, zaczęłam chodzić na lekcje gry na organach. Jestem organistką kościelną. Do takiej pani, która zaproponowała, że jak nie będę miała pomysłu na siebie, zawsze mogę iść na Aka- demię Muzyczną. Więc pomyślałam, dlaczego by do tego śpiewu nie wrócić. Tak hobbystycznie, dla siebie. Zaczęłam chodzić do takiej pani śpiewaczki. Potem, znalazłam szkołę muzyczną, w której ogło- szono nabór do klasy śpiewu. Więc pomyślałam, dlaczego by nie spróbować. Byłam pewna, że się dostanę, zwłaszcza, po szkole muzycznej. Nie- stety, okazało się pod- nauczyć się śpiewać, ponieważ tamten śpiew, to był tylko taki chór, więc musiałam spędzić pół roku na nauce śpiewania. Ostatecznie dostałam się do tej szkoły, właśnie na śpiew. No to d ob rze , a le te n śp i ew to ba rd z i e j pa sja , c zy hob by? Tr udno pow iedz ieć . J a to rac zej t raktuję jako życ iową śc ie ż kę, dr ugi zawó d. Oc zy w iśc ie jest to jakaś pasja, po nie waż zac zęłam się t y m bardz iej interesować . W ja ki sp osób roz w i ja sz swoje umi e jętnośc i ? Po pro stu śpie wam, nie ro bię tego w   żadny m spec jalny m miejsc u. J adę do babc i, gdz ie jest w   miarę spo kó j albo do prac y tat y, k iedy już w szy- sc y pracow nic y idą do do mu, no i  po pro stu się roz śpie w uję, a  dalej to ć w ic zę te róż ne ar ie it p. , któ re mi zadaje pani pro feso r. Za c zęsto nie ć w ic zę, bo nie mam c zasu. Czy w i ą że sz z  tą pa sją p rzysz ł ość ? Jest to trudne pytanie. Serce podpowiada mi coś innego, a rozum coś innego. Rozum mówi, że nie, w końcu tej pracy jest mało. Konkurencja jest duża, a miejsc niewiele. Mimo to serce podpowiada, że to jest to. Staram się szukać drugiej pasji, umiejęt- ności, pracy, ale czuję, że tylko w tym będę dobra. Scena działa na mnie niezwykle. Otwieram się, pra- cuję jak w siódmym niebie. To dla mnie przyjem- ność, że mogę tych ludzi uszczęśliwiać. Czy ma sz ja ki e ś i nne hob by? Gram na o rganac h o raz gram literaturę o rganową, c zy li np. Bac ha, no ale to jest t r udne, a  ja mam co raz mniej c zasu. W  ko ńc u jest jeszc ze sz ko ła. Gr unt , żeby ś ro biła to co lubisz . Bardzo dz iękuję za w y w iad. Z Ma rią Kr ys zto fia k Ch ad y ro zm aw iał To ma sz   k a j e c i k  5