Kajecik 3/2017 (37) | Page 12

kajecik temat numeru

Wroku szkolnym 1934 / 35 naukę rozpoczęło 7 dzieci . Tygodniowy rozkład godzin obejmował następujące przedmioty : religię , język polski , arytmetykę z geometrią , rysunek , zajęcia praktyczne , śpiew , ćwiczenia cielesne . W latach 50-tych XX w . istaniała tutaj Szkoła Przysposobienia Dziewiarskiego dla dziewcząt . Dopiero w 1992 r . powstało liceum , a w 2001 r . nasze gimnazjum . Dlatego obchodzimy w tym roku Jubileusz 25-lecia . Budynek szkoły skrywa jednak historie kilku szkół prowadzonych przez siostry .

Pani historia sięga 1951 r . Wtedy funkcjonowała tutaj Szkoła Przysposobienia Dziewiarskiego , oprócz przedmiotów podstawowych uczono dziewczęta szycia i dziewiarstwa .
To było bardzo dobre , że uczyliśmy się zawodu . Były tematy , które nas interesowały . Uczyliśmy się inaczej niż wy . Były duże braki , zwłaszcza z historii . Czytaliśmy książki , ale nie było zadań domowych . Siostra przepytywała z tego , czego nauczyliśmy się w szkole . Pamiętam przedmioty takie jak : matematyka , język polski razem z historią . No i była gimnastyka , koniecznie .
A zajęcia z dziewiarstwa ?
To było pracochłonne . Jednak trzeba było coś konkretnego do zawodu osiągnąć . Na takich maszynach jak ja się uczyłam , to nie było takie łatwe . Trzeba było mieć dobry wzrok , było mnóstwo małych elementów . Kiedy robiło się sweterek , trzeba było ustawić odpowiednie igły do wzoru . Następnie należało wymierzyć osobę , na którą robiło się sweterek . Trzeba było obliczyć szczegóły , aby zrobić taki sam rozmiar , jaki siostra podała . To było moje pierwsze zetknięcie się z maszyną dziewiarską . Każda była inna . Były grubsze i cieńsze igły . Ten rok w szkole był dla mnie bardzo korzystny . W domu potrafiłam bardzo sprawnie posługiwać się drutami , co prawda tutaj , w szkole , nie korzystałam z nich tak często , ponieważ brakowało mi czasu . Starałam się , w miarę możliwości poznać wszystkie dostępne w tej szkole maszyny .
Jakie zmiany zauważa Pani w budynku szkoły ?
Tu jest inaczej niż za moich czasów . Tam była kaplica , prawda ? Na parterze była rozmównica , dwie klasy i nic więcej . Tylko przejście na taras . Na pierwszym piętrze trzecia klasa . Nie było stołów , które tu widzę , ładnych zasłon . Teraz wszystko jest na błysk . Na samej górze była klauzura , miejsce , gdzie mieszkały i mogły przebywać tylko siostry . Na piętrze był jeszcze internat .
Często zdarza się , że po opuszczeniu szkoły , oprócz wiedzy pozyskanej z lekcji , dowiadujemy się również czegoś o sobie , o przyjaźni i o swojej dalszej drodze . Co pod tym względem dała Pani ta szkoła ?
Dla mnie ta szkoła to było przygotowanie do życia dorosłego . Tak się patrzyło , mając 15 , 16 lat . Dużo dawały nam wspólne modlitwy i kościelne uroczystości . Uzyskanie podstawowej wiedzy z religii . Siostry pilnowały też , byśmy przystępowały do spowiedzi św . Raz w miesiącu przychodziłyśmy na nabożeństwo . Ta szkoła dała mi wzór życia od sióstr . Gdziekolwiek jestem , wiem , że jestem katoliczką .
Jakie jest Pani najmilsze wspomnienie związane z tą szkołą ?
Na zakończenie szkoły odbył się bal . Na tym balu miałyśmy do odegrania przedstawienie , byłyśmy przebrane za marynarzy i miałyśmy układ taneczno-wokalny . Podczas tej uroczystości siostry robiły zdjęcia , jedno z nich mam do dzisiaj .
Dziękuję za spotkanie i rozmowę .

P oczątek mojej wyprawy był w gabinecie księgowości , gdzie Siostra Iwona zdradziła miejsca , które odwiedzimy , i wstępnie wprowadziła w ich historię , a potem- biorąc aparat w rękę , zaprowadziła mnie pod „ akwarium ” - oszklone miejsce przy gabinecie Siostry Dyrektor . Było ono wcześniej balkonem – teraz przyjemnie ocieplonym pomieszczeniem , będącym częścią całego budynku . Swoją drogą , jest to chyba najcieplejsze miejsce w całej szkole - zaraz po bibliotece .

Następnie skierowałyśmy swoje kroki w kierunku … przedsionka . Można by pomyśleć , że nie ma on żadnego ważnego udziału w historii naszej szkoły . A jednak .
Przenieśmy się na chwilę do 1954 r . W Juwenacie trwało przygotowanie do rozpoczęcia nowego roku szkolnego . Jednakże tego dnia wszystko zostało przerwane , co opisała S . Maria Beata Bienek , w tym czasie będąca nauczycielką wcześniej wspomnianego Juwenatu : „ Pod koniec sierpnia , bardzo wcześnie rano , około godziny 5.00 całą naszą posiadłość otoczyli ludzie ze Służby Bezpieczeństwa w liczbie kilkudziesięciu osób . Gdy s . Barbara Jagielska wyszła z domu , by otworzyć bramę , tam stała już pani z UB , wyrwała siostrze klucze , weszła do domu , a za nią panowie UB-cy . Zabezpieczono telefon . Zostałyśmy na cały dzień internowane . Gdy chciałam na przykład wyjść na podwórze /…/, zostałam zatrzymana i zmuszona do powrotu . Przemocą zabrano nam sale szkolne / Juwenackie / i internat dla studentek . W tym samym dniu zajechał samochód z cegłami , luxferami i zamurowano wejście na parterze , oddzielając tym samym możność wejścia do kaplicy i dużą klatkę schodową na II p . /…/ . W międzyczasie udało się nam zabezpieczyć nieco cenniejszych sprzętów , a w suterenach szybko zajęłyśmy jadalnię studentek urządzając nasz refektarz , tak , że dół cały należał do nas . /…/ Nasze studentki – internatki również zostały pozbawione mieszkania , ponieważ w ich pokojach umieszczono studentów z miasta . Po jakimś czasie zabrano ich do państwowych
12 kajecik