I Kronika Szkoły kronika | Page 78

desek ławki z oparciem lub bez oparcia na czterokołowym podwoziu. Za 3 kopiejki były miejsca na gołych deskach bez oparcia, za 5 kopiejek ławki były czymś przykryte i z oparciem. Innej komunikacji z cmentarzem nie było. Konnym tramwajem można było dojechać tylko do ul. Targowej. Tak było lat temu 55-60-70. Od ul. Wincentego do Radzymińskiej w kierunku poprzecznym wydeptywano przejścia i drogi przez pola, z których w przyszłości powstały krótsze lub dłuższe ulice. Latarnie gazowe pojawiły się na Piotra Skargi i początku ul. Radzymińskiej miedzy rokiem 1925-30. W tym też czasie zostały położone jednostronnie chodniki o jednej płycie i bruk na jezdniach (kocie łby). Ulice Barkocińska, Handlowa, Remiszewska i wiele innych dostały latarnie gazowe i chodniki dopiero po roku 1936, to jest po wybudowaniu Szkoły Podstawowej nr. 114 przy ul. Stojanowskiej 12/14. Ul. Radzymińska już się wtedy szczyciła hutą szkła i olejarnią, które dla swoich pracowników stawiały domy mieszkalne w pobliżu zakładu pracy (ul. Handlowa 20 i 22). Po roku 1930 wszczął się prywatny, przedsiębiorczy ruch budowlany typu mieszkaniowego. Prywatni przedsiębiorcy zbudowali ul. Tykocińską trzypiętrowymi, o dużej ilości lokali kamienicami. Odtąd można już było wynajmować mieszkania z karty wywieszonej na bramie. Takie kamienice pojawiały się na Radzymińskiej, Święcianskiej i Barkocinskiej. Na ul. Bieżunskiej , gdzie dzisiaj znajduje się mleczarnia, zbudowany został w tym samym czasie przez Zarząd Miejski internat i szkoła specjalna dla chłopców trudnych wychowawczo. Ulice Targówka zaczęły przybierać coraz schludniejszy wygląd, lecz daleko im było do tego, co jest dzisiaj. Już od roku 1930 przyrost dzieci w szkołach wskazywał w jakim tempie zaludnia się Targówek. Ci nowi mieszkańcy byli ludźmi różnych resortów pracy, lecz nie stanowili już elementu najbiedniejszego. Okupacja drugiej wojny wykazała, że mieszkańcy Targówka to element moralnie wartościowy. Jeżeli kiedyś mówiono, że Targówek to dzielnica ,,gdzie diabeł mówi dobranoc”, to nie żadna makabryczność brana była pod uwagę, bo nigdy makabrycznym Targówek nie był, ale jego odległość od środków komunikacyjnych. Dziś już takie porzekadło nie może mieć zastosowania, bo autobusy wszędzie dowożą i chodzi się oświetlonymi ulicami. Diabeł mógł mówić dobranoc, gdy pełnia księżyca była jedynym oświetleniem zabłoconych i rozdeptanych ulic, a za wiaderko wody do picia płaciło się 50 groszy. Ludność Targówka po II wojnie została mocno przetasowana, a ruch wymie