zabawki, książeczki lub cukierki. Chłopcy w mundurach zielonych harcerskich, dziewczynki
w granatowych fartuszkach, wszyscy w czerwonych chustach lub z opaskami na rękawie ze
znakiem P.C.K. N91 (taki był numer naszego koła) zbierały i kupowały żywność i dostarczały
ją na Dworzec Wileński lub Wschodni dla rodzin, które nieraz kilka dni musiały czekać na
transport.
Kartki z kroniki klas V-VII. Rok 1945.
Idziemy śladami tych, którzy dla Ojczyzny gotowi są oddać ostatnią kroplę krwi
Dnia 28 lutego normalnie przychodzimy do szkoły. Nikt nie zapowiada tej chwili, która w
dużej mierze przyczyniła się do naszego wyrobienia społecznego. Zaraz na pierwszej lekcji
po modlitwie P. Kierowniczka nie przechodzi jak co dzień do zagadnień lekcyjnych, ale
zaczyna mówić o czymś zupełnie odmiennym. O miłości bliźniego, o naszych względem
niego obowiązkach, o naszej pracy, o konspiracji i o tych setkach i tysiącach żołnierzy, którzy
polegli lub zostali ranni w obronie Ojczyzny. Umarłych nie wskrzesimy, ale rannym musimy
pomóc przy powrocie do zdrowia. Słuchamy z zapartym oddechem. Słowa Pani Kierowniczki
jak ziarna padają w nasze serca i wyrastają w roślinę miłosierdzia. My znamy nasze
powinności i naszą moc. W czasie okupacji pracowaliśmy z całych sił. Mieliśmy wtedy po
osiem, dziewięć i dziesięć lat. Teraz jesteśmy starsi, teraz mamy wolną ojczyznę, więc nie
pozwolimy ginąć naszym rodakom i naszym obrońcom. Z zapałem zabieramy się do pracy.
Dziś wznawiamy działalność czerwonokrzyską z czasów okupacji. Wznawiamy
K.M.PC.K.N91. I zaczyna się praca intensywna, zorganizowana. Praca stworzone przez
młode, zapalone, żywe serca i przez tych, co gotowi są oddać ostatnią kroplę krwi dla dobra
Ojczyzny. Mamy piękną ideę i w imię jej zdobywamy się na wszystko. W sercu wciąż
pieścimy nasze hasło: „ Miłuj bliźniego, bliźniemu służ”.
Słuchajcie dziewczęta. Główny Oddział Polskiego Czerwonego Krzyża nałożył na nas
obowiązek. Musimy przygotować łóżka z pościelą dla żołnierza.
- Chętnie, chętnie weźmiemy się do pracy.
- Jeśli mamusia mi pozwoli, przyniosę poduszkę.
- Ja przyniosę koc.
- A ja przyniosę prześcieradło.
- Pięknie. A za wspólne pieniądze uzbierane ze składek kupimy łóżko.
- A więc wszystko jest w porządku.
W niedługim czasie małe zuchy czerwonokrzyskie podarują żołnierzowi polskiemu
wyposażone w pościel łóżko.
Dworzec wschodni przepełniony jest repatriantami. Trzeba by pomyśleć, aby ci podróżni
przesiadając się w Warszawie, mieli choć łyżkę gorącej strawy. Lecz któż się tym zajmie.
Oczywiście piękna organizacja – PCK, która nie pozwoli, aby dzieci – najmłodsi repatrianci
przez cały okres podróży pozbawione były gotowanego obiadu. A więc do czynu!. My dzieci
klasy V jesteśmy członkami Czerwonego Krzyża, toteż musimy dopomagać ludziom, którzy
nie wahali się stanąć do tak ciężkiej pracy. Postanowiliśmy kupić kwaszoną kapustę.
Wchodzimy do sklepu,
„Dzień dobry pani. Czy możemy dowiedzieć się ile kosztuje kilogram kapusty?”.
„A ile kilogramów chcesz kupić? - Pyta mnie właścicielka sklepu.
Na pytanie to odpowiadam nieśmiało: ,,Tyle, aby zmieściła się w dość duże wiadro.
41